Portal sadownika

Jak bez tiofanatu metylu chronić sady jabłoniowe przed rakami?

30-08-2021 Portal-Sadownik.pl

Jak bez tiofanatu metylu chronić sady jabłoniowe przed rakami?

Zgodnie z polityką unijnych decydentów, wycofywane są kolejne, sprawdzone w sadownictwie substancje aktywne. Pozostaje po nich luka w programie ochrony, ponieważ w zamian usuwanych preparatów, nie proponuje się żadnej alternatywy. W tym roku z rejestru wypada tiofanat metylu (substancja czynna popularnego Topsinu i Funabenu) – najbardziej wszechstronny fungicyd w produkcji ogrodniczej.

Unijni urzędnicy nie liczą się ze skutkami swoich decyzji – to wiadomo nie od dziś. Ich krótkowzroczne postępowanie przypomina kaprysy radzieckich naukowców, którzy zajmowali się zmianą biegu rzek. Następstwami unijnych regulacji obciążeni są wyłącznie sadownicy, którzy muszą na własną rękę poszukiwać zastępczych rozwiązań.

Z punktu widzenia osoby planującej opryski w sadzie jabłoniowym, jest to skala problemu podobna do tego, który powstałby po wycofaniu kaptanu. Kaptan dałoby się jeszcze zastąpić innymi substancjami, bo do ochrony przed parchem wciąż zarejestrowanych jest wiele preparatów – może droższych, może mniej skutecznych, ale są jakieś możliwości. Natomiast tiofanat metylu był jedynym środkiem o działaniu systemicznym, który skutecznie zabezpieczał drzewa przed chorobami kory i drewna. Jego przydatność wynika z dwóch faktów – przede wszystkim z systemicznego działania. Miał on duże znaczenie, gdy było trzeba zabezpieczyć sad po zabiegach czy zjawiskach pogodowych, po których powstawała duża liczba ran rozsianych po całej powierzchni drzewa (np. po gradobiciu, wichurze). Charakter tych uszkodzeń powoduje, że trudno dotrzeć do nich z cieczą opryskową w pełni sezonu, gdy na drzewach obecne są liście i owoce. Tiofanat metylu był natomiast wchłaniany przez rośliny i krążył wraz z sokami, co zapewniało większą jego skuteczność niż preparatów o działaniu powierzchniowym. Drugi fakt to brak fitotoksycznego wpływu na skórkę owoców, czyli nieprzyczynianie się do powstawania ordzawień.

Aby pomóc sobie i innym, postanowiliśmy dokonać przeglądu alternatywnych możliwości ochrony sadów przed chorobami kory i drewna. Mają one przecież duże znaczenie w sadach, tym bardziej, że wiele z popularnych i dochodowych odmian, takich jak Gala, Elise, Golden Delicious czy Szampion, charakteryzuje się na nie dużą podatnością. Wycofanie Topsinu wcale nie musi oznaczać, że nasze sady będą zżerać raki i zgorzele, a okres użytkowania nasadzeń będzie znacznie krótszy. Ochrona będzie jednak dużo trudniejsza.

Dobrze rozplanowana strategia to podstawa

Aby maksymalnie wykorzystać potencjał tych zabiegów, które nam pozostały, należy mądrze rozplanować strategię ochrony. Trzeba wiedzieć, kiedy i w jakich warunkach presja chorób kory i drewna jest najwyższa.

Zagrożenie nie jest jednakowe w ciągu całego roku. Okres zarodnikowania sprawcy raka drzew owocowych, grzyba Nectria galligena, jest bardzo rozciągnięty w czasie. Powstają dwa rodzaje zarodników. Zarodniki konidialne pojawiają się praktycznie przez cały rok (poza zimowymi mrozami), ale ich szkodliwość nie jest wysoka. Są mało mobilne i mogą przemieszczać się tylko na małe dystanse. Spłukuje je woda opadowa i przenosi na odległość ok. 10 cm w obrębie tego samego drzewa. Znacznie groźniejsze są zarodniki workowe, które pojawiają się późną jesienią i od stycznia do marca. Są bardziej ekspansywne, gdyż mogą przenosić się wraz z wiatrem i wodą na znaczne odległości. Wtedy też powinno się włożyć najwięcej wysiłku w przeciwdziałanie tej chorobie.

Kluczowe okresy to jesień (gdy nakłada się na siebie presja zarodników konidialnych i workowych; jest wilgotno, więc powierzchnie u nasady pędów i krótkopędów wolno obsychają i gromadzi się tam wilgoć; po zbiorach owoców i opadnięciu liści dużo jest ubytków, które mogą być zasiedlane przez grzyby patogeniczne) oraz zima (szczególnie cieplejsza i wilgotna) i wczesna wiosna. Tak się dobrze składa, że jesienią i zimą drzewa są w okresie spoczynku, w związku z czym można wykonać bardziej radykalne zabiegi, bez obaw o ich fitotoksyczny wpływ na blaszki liściowe. Infekcje w okresie wiosennym i letnim mają mniejsze znaczenie i są ograniczane podczas zabiegów wykonywanych w ramach ochrony przed parchem jabłoni. Są jednak kluczowe momenty takie jak gradobicia i wichury, kiedy zapobieganie chorobom kory i drewna nabiera większego znaczenia. O tym będzie mowa dalej.

Druga kwestia dotyczy odmiennego postępowania w kwaterach odmian podatnych na choroby kory i drewna oraz w kwaterach, w których dużo raka już występuje. Tam ochrona musi być bardziej intensywna. Pozostałych kwater też nie można zaniedbać, bo lepiej zapobiegać niż walczyć ze skutkami infekcji.

Przykładowa strategia ochrony jabłoni przed chorobami kory i drewna w okresie jesienno – zimowym może być następująca:

  1. W tym roku bezpośrednio po zbiorze można wykonać ostatni już oprysk tiofanatem metylowym. Po 19 października 2021 stosowanie tej substancji będzie nielegalne.
  2. W okresie, gdy ok. 90% liści opadnie z drzew, należy wykonać oprysk wysoką dawką preparatu miedziowego. Ponieważ miedź wykazuje działanie powierzchniowe, trzeba przyłożyć się do staranności zabiegu, aby pokrycie drzew cieczą roboczą było jak najlepsze. Wydatek wody powinien wynosić ok. 1000 l na ha, należy jechać z opryskiwaczem powoli, warto zastosować zwilżacz. Zabieg ten powinien być wykonany terminowo, a nie po czasie, kiedy całkiem opadną już liście, a patogen zdąży zasiedlić blizny. Według innych zaleceń, w sadach, w których wysoka jest presja chorób kory i drewna, na jesieni potrzebne są dwa opryski miedzią (gdy opadnie 10% i 90% liści) oraz oprysk kaptanem, gdy opadnie ok. 50% liści.

Czytaj więcej: Czy można połączyć miedź z mocznikiem w jednym zabiegu?

  1. Na odmianach podatnych warto wykonać kilka zabiegów także w okresie spoczynku drzew, podczas zimowych ociepleń i po cięciu. Pozbawione liści gałęzie są wówczas dobrze dostępne dla cieczy opryskowej. Stosuje się silne środki chemiczne o działaniu dezynfekcyjnym. Zabezpiecza się rany zasadą sodową (10 – 20 – procentowym roztworem wodnym NaOH), podchlorynem sodu (ok. 20 litrów 15 – procentowego podchlorynu sodu na 300 – 500 l wody na ha), nadtlenkiem wodoru z dodatkiem jonów srebra (preparat HuwaSan TR50). Nie należy wykonywać tych oprysków przed rozwijaniem się pąków, gdyż mogłoby dojść do ich uszkodzenia. Trzeba również pamiętać o własnym bezpieczeństwie przy stosowaniu żrących substancji.
  2. Wczesną wiosną oprysk preparatami miedziowymi.
  3. Dodatkowo zimą i wczesną wiosną leczenie ran rakowych i cięcie sanitarne. Rany należy odnaleźć i podczas suchej pogody wyczyścić nożem aż do ukazania się zdrowego drewna. Następnie zabezpieczyć. Wycofanie tiofanatu metylu oznacza również wycofanie pasty Funaben – nie będziemy już mogli stosować jej do zabezpieczania uszkodzeń drzew. Rany można zabezpieczyć białą farbą emulsyjną z dodatkiem preparatu miedziowego. Istotny jest czas zamalowania rany – najlepiej zrobić to zaraz po powstaniu ubytku, najpóźniej do godziny. Natomiast porażone gałęzie należy wycinać z marginesem 30 – 40 cm tkanki pozornie zdrowej. Drzewa silnie porażone, które źle rokują na wyleczenie, a mogłyby być rezerwuarem choroby w sadzie, należy wycinać w całości. 

Kaptan, ditianon, dodyna, tebukonazol

Niektóre substancje czynne mające rejestrację w ochronie jabłoni przed parchem, są również skuteczne w ograniczaniu raka drzew owocowych. Na Zachodzie Europy po zbiorach z powodzeniem wykonuje się opryski sadów kaptanem w dawkach wyższych niż w ciągu sezonu. Ditianon i dodyna mogą mieć znaczenie w ochronie przed rakami w okresie wczesnej wiosny, kiedy presja tej choroby jest jeszcze wysoka.

Brytyjscy specjaliści zalecali wykonywanie oprysku tebukonazolem po zbiorze owoców, ale przed opadaniem liści. Zaobserwowano, że utwardza on drewno i zmniejsza ryzyko wdawania się infekcji N. galligena.

Ciecz bordoska

Zapomnianym w Polsce specyfikiem, który stosowano w sadach jeszcze przed wojną, jest ciecz bordoska. To połączenie siarczanu miedzi, wapna i wody. Zawiera zatem trzy pierwiastki o dużym znaczeniu w zapobieganiu infekcjom - miedź, siarkę i wapń. Ciecz bordoska jest fungicydem i bakteriocydem. Zabezpiecza przed chorobami kory i drewna. Charakteryzuje ją dobre przyleganie, mniejsza podatność na zmywanie przez deszcze i długi czas ochrony. To czyni z niej skuteczny środek do ochrony sadów przed chorobami w okresie jesienno – zimowym, kiedy utrzymuje się wysoka wilgotność. W okresie wegetacyjnym, kiedy obecne są już tkanki zielone, stosowanie cieczy bordoskiej wiąże się z ryzykiem ich poparzenia.

Istotna jest obecność wapnia w cieczy bordoskiej, gdyż składnik ten podnosi skuteczność miedzi, poprawiając jej zdolność do przełamywania bariery w postaci ściany komórkowej patogenów.

Czytaj więcej: Czym pryskano przed wojną? - dawne środki ochrony roślin (ZDJĘCIA)

Jak sporządzić ciecz bordoską? Amerykańska formuła produkcji cieczy polega na zastosowaniu składników w proporcjach 10:10:100, co oznacza 10 funtów (4,5 kg) siarczanu miedzi, 10 funtów wapna hydratyzowanego oraz 100 galonów (380 l) wody. Sporządzając odpowiednią ilość cieczy, można zastosować europejskie jednostki miary, przestrzegając proporcji. Wapno musi być świeże. Dostępne jest w sklepach budowlanych.

Cieczy bordoskiej się nie gotuje. Amerykanie nalewają do zbiornika opryskiwacza 1/3 ilości wody, włączają mieszadło i powoli dodają roztwór siarczanu miedzi (przez sito). Siarczan miedzi najlepiej rozpuszcza się w ciepłej wodzie. Później, również przez sito, dodają zawiesinę wapna. Następnie uzupełniają wodę do odpowiedniej objętości.

Preparat musi być wypryskany w ciągu dnia od jego sporządzenia, inaczej krystalizuje i traci swoje właściwości.

Ciecz bordoską można zastosować dwukrotnie po zbiorze owoców – gdy opadnie ok. połowa liści i w końcówce opadania liści. Istotne jest możliwie najdokładniejsze pokrycie drzew specyfikiem.

Być może po wycofaniu tiofanatu metylu polscy sadownicy zwrócą się ku zapomnianej cieczy bordoskiej, którą stosują producenci owoców na Zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych. Trzeba mieć tylko na uwadze, że pomimo tego, że wiele się o tym mówi i pisze, status prawny cieczy kalifornijskiej i bordoskiej nie jest uregulowany, dlatego polscy sadownicy nie afiszują się z ich stosowaniem.

Mikroorganizmy

Biologiczne metody ochrony sadów jabłoniowych przed chorobami kory i drewna są słabo rozwinięte. Unia Europejska finansuje badania, które mają przyczynić się do znalezienia szczepów mikroorganizmów skutecznie zabezpieczających drzewa przed tą grupą patogenów.

Istnieją naukowe doniesienia o możliwościach ograniczania chorób kory i drewna dzięki zastosowaniu efektywnych mikroorganizmów (EM). Zasada ich działania polega na tym, że konkurują one z grzybami i bakteriami patogenicznymi o przestrzeń życiową. Niektóre gatunki wydzielają również do środowiska związki chemiczne, które przeciwdziałają występowaniu patogenów. Zabiegi mikroorganizmami mogą być wykonywane po wyczyszczeniu ran którymś ze wspomnianych wcześniej preparatów o działaniu dezynfekującym. Wówczas powierzchnie drzewa zostaną zasiedlone przez pożyteczne mikroorganizmy, ograniczając występowanie patogenów.

Szczepionki mikoryzowe

Przed trzema laty ukazały się bardzo istotne badania, dowodzące, że szczepionki mikoryzowe (Funneliformis mosseae i Rhizophagus irregularis) mogą mieć istotny wpływ na ograniczanie stopnia porażenia jabłoni przez raka drzew owocowych. Odnotowano o 18% niższe nasilenie infekcji N. galligena w próbach, w których przed sadzeniem zastosowano szczepionki mikoryzowe.

Co po gradobiciu?

Prócz intensywnych i starannych oprysków kaptanem, wzrośnie znaczenie preparatów miedziowych o możliwie najniższej fitotoksyczności względem skórki owoców. Można też zwrócić uwagę na biostymulatory zawierające „miedź systemiczną” w pewnym stopniu zdolną do przemieszczania się w obrębie tkanek rośliny, biostymulatory zawierające nanocząsteczki srebra, stymulatory naturalnej odporności roślin oraz EMy.

Związane z tematem

Jesienno - zimowa strategia ochrony jabłoni przed rakiem drzew owocowych

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz