Czy można połączyć miedź z mocznikiem w jednym zabiegu?

Miedź + mocznik to złe połączenie

Połączenie jesiennego zabiegu preparatem miedziowym z opryskiem liści 5 – procentowym roztworem mocznika to kusząca propozycja. W grę wchodziłaby znaczna oszczędność czasu i paliwa. Oba zabiegi mają znaczenie fitosanitarne – miedź zabezpiecza drzewa przed rozmaitymi chorobami, w szczególności przed schorzeniami kory i drewna, a oprysk mocznikiem to podstawowe działanie w profilaktyce parcha jabłoni. Nie chodzi tu już o dokarmianie drzew. Pomimo to nie powinniśmy łączyć obu substancji w jednym zabiegu.

Powodem są bakterie

Weźmy pod uwagę, że fungicydy miedziowe przejawiają również szerokie działanie bakteriobójcze i bakteriostatyczne. Dzięki temu ograniczają rozwój chorób takich jak zaraza ogniowa czy rak bakteryjny. Są jednak w zwalczaniu bakterii niewybiórcze, co oznacza, że likwidują zarówno szkodliwe, jak i pożyteczne drobnoustroje. Co więcej, utrzymują się na powierzchni opryskanych liści i pędów stosunkowo długo, a ich powłoka jest wytrzymała na zmywanie.

A jaki jest cel zaazotowania liści mocznikiem? Chodzi właśnie o pobudzenie życia mikrobiologicznego, aby drobnoustroje możliwie najszybciej rozłożyły masę opadłych liści, pozbawiając zimującą formę parcha niezbędnej mu pożywki.

Oba te cele ze sobą kolidują, gdyż preparat miedziowy siłą rzeczy miałby wpływ ograniczający na rozwój bakterii i grzybów saprofitycznych, co ograniczyłoby skuteczność zabiegu mocznikiem w zwalczaniu parcha. Można to rozdzielić w następujący sposób - opryskać mocznikiem w początkach opadania liści (kiedy na drzewie jest jeszcze 90 – 95% liści), a zabieg fungicydem miedziowym przeprowadzić w końcowym etapie opadania liści, kiedy powierzchnia pędów i pnia jest dobrze dostępna i zostanie silnie pokryta miedzią.

Związane z tematem

Pozbiorczy oprysk liści mocznikiem - termin ma wielkie znaczenie

Jesienne zabiegi preparatami miedziowymi

Czy oprysk 5% roztworem mocznika pogarsza mrozoodporność drzew?