Portal sadownika

Okazja do zbojkotowania Zielonego Ładu lepsza niż kiedykolwiek

08-03-2022 Portal-Sadownik.pl

Okazja do zbojkotowania Zielonego Ładu lepsza niż kiedykolwiek

Wojna na Ukrainie trwa i jak na razie nic nie zapowiada, aby konflikt ten miał zakończyć się szybko. Ukraina była ważnym producentem kluczowych dla gospodarki światowej produktów rolnych. Jak wskazywaliśmy w artykule dotyczącym ukraińskiego sadownictwa, pod względem produkcji owoców kraj ten nie miał większego znaczenia w zaopatrywaniu rynków zagranicznych, a pewne braki, które zresztą łatwo będzie zastąpić importem z innych kierunków, wynikać mogą przede wszystkim ze wstrzymania ukraińskiego eksportu orzechów włoskich i owoców mrożonych.

Czytaj więcej: Wojna na Ukrainie a rynek owoców

Ważniejsza jest jednak sytuacja na rynku zbóż. Polska produkcja zbóż wynosi ok. 30 mln t. Produkcja ukraińska była ok. dwa razy wyższa, a rosyjska – ok. czterokrotnie wyższa. W grupie tych trzech państw Polska odpowiada zatem tylko za 1/7 produkcji. Jednocześnie Rosja i Ukraina odpowiadały za ok. 1/3 światowej produkcji pszenicy. Obecnie wygląda na to, że minimalnym celem Putina jest zajęcie południowej, najbardziej zrusycyzowanej części Ukrainy, a więc wytworzenie połączenia lądowego między Rosją a Krymem oraz odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego. Jest to istotna droga, którą odbywała się sprzedaż ukraińskich produktów rolnych na dużą skalę. Gdyby Rosji udało się zrealizować ten cel, Ukrainie będzie znacznie trudniej eksportować zboża na dalekie rynki. Ponadto, wskutek rosyjskiej agresji, współpraca państw zachodnich w zakresie importu produktów rolnych z Rosji zostanie ograniczona do niezbędnego minimum, aby nie wspierać rosyjskiej gospodarki. Nawet gdyby się tak nie stało, a utrzymanie importu rosyjskich produktów rolnych uznano by za strategiczny interes, podobnie jak import gazu czy ropy naftowej, to tak znaczne uzależnienie Zachodu od współpracy z nieobliczalnym, rosyjskim partnerem, byłoby co najmniej wielką lekkomyślnością, gdyż Federacja Rosyjska mogłaby wykorzystywać naszą zależność od jej produkcji rolnej do rozmaitych szantaży. Zboża to zresztą nie jedyny skarb Ukrainy, bo należy również brać pod uwagę nasiona roślin oleistych, nasiona roślin motylkowatych jako surowiec paszowy, czy też warzywa i surowce zielarskie. Dlatego utrzymanie wysokiej wydajności produkcji rolnej na Zachodzie leży obecnie w naszym szeroko pojętym interesie.

Kurzawa po wybuchu wojny na Ukrainie jeszcze nie opadła, a rozemocjonowana opinia publiczna niestety nie jest w stanie obecnie przyjąć racjonalnych argumentów, że utrzymanie bezpieczeństwa żywnościowego kraju jest równie istotne (jeśli nawet nie bardziej istotne) niż utrzymanie bezpieczeństwa energetycznego. Gdyby założyć scenariusz pozytywny, że Ukrainie uda się odeprzeć rosyjską agresję, to po ograniczeniu możliwości eksportowych wyniszczonej wojną Ukrainy ciężar wyżywienia Europy będą musiały przejąć kraje Unii o rozwiniętej produkcji rolnej, w tym przede wszystkim Polska. Naszym zadaniem będzie też zapewnienie żywności dla przynajmniej paromilionowej grupy ukraińskich uchodźców.

Wojna gwałtownie zmieniła sytuację na arenie międzynarodowej, a dotychczasowe kanały dystrybucji żywności uległy zachwianiu. Piłeczka jest więc teraz po naszej stronie i wydaje się, że mamy solidniejsze argumenty w negocjacjach niż kiedykolwiek, aby wzmocnić pozycję polskiego i europejskiego rolnictwa.

Pierwszym celem powinno być skłonienie Komisji Europejskiej do wycofania się z Zielonego Ładu, który zakłada m. in. ograniczenie o połowę zużycia pestycydów w produkcji rolnej, wycofywanie kolejnych substancji aktywnych, jak również zmniejszenie co najmniej o 20% stosowania nawozów mineralnych. Ponadto ćwierć użytków rolnych miałaby zostać przekształcona pod uprawy ekologiczne, a 10% gruntów ma być ugorowane. To wszystko miałoby obowiązywać od 2030 roku. Realizacja tych celów musiałaby spowodować zmniejszenie produktywności europejskiego rolnictwa, na co obecnie, w obliczu dużego zagrożenia za strony Rosji, nie możemy sobie pozwolić. Przypomnijmy analizę naukowców z Uniwersytetu Wangeningen, którzy oszacowali, że pełne wcielenie celów Zielonego Ładu mogłoby przyczynić się do spadku produkcji jabłek w Polsce nawet o 50%. A sadownictwo to przecież tylko jakaś część całości produkcji rolniczej. Co więc nam przyjdzie z tego, że zwiększymy na rynku udział żywności ekologicznej, skoro będzie jej zbyt mało, aby pokryć zapotrzebowanie ludności? Wojna na Ukrainie niesie ze sobą poważny reset w dotychczasowych stosunkach polityczno – gospodarczych, a to, o czym można było dyskutować w czasie pokoju, w dobie wysokiego zagrożenia militarnego traci rację bytu.

Należałoby także natychmiastowo znieść wszelkie regulacje, które już obowiązują i utrudniają rolnikom produkcje żywności, oraz wspierać tę strategiczną dla przyszłości Europy gałąź gospodarki, zamiast rzucać jej kłody pod nogi. Pozwolić producentom produkować. Kiedy tylko ogłoszono strategię Zielonego Ładu, niektórzy komentatorzy zwracali uwagę, że realnym celem tak daleko posuniętej ingerencji unijnych urzędników w rynek rolny może być dążenie do przeniesienia europejskiej produkcji rolnej poza granice UE, przede wszystkim na Ukrainę. I co? Nadal tego chcecie? Jeżeli Unia nie posiada zasobów umożliwiających jej uzyskanie niezależności energetycznej, to czy powinna jeszcze tracić niezależność żywnościową w imię mrzonek unijnych biurokratów o ekologizacji produkcji rolniczej?

Szanse na wywieranie nacisku i przymuszenie organów unijnych do wycofania się ze strategii Zielonego Ładu są obecnie bardzo wysokie. Pytanie, czy zostaną odpowiednio wykorzystane przez naszych polityków?

Związane z tematem

Jak Europejski Zielony Ład zaszkodzi polskiemu sadownictwu?

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz