Podsumowanie rynku jabłek deserowych (lipiec - grudzień) w 2021 roku
Szczere, choć naiwne życzenia noworoczne
Rozpoczął się nowy, 2022 rok. Chociaż w Sylwestra wszyscy życzyliśmy sobie, aby kolejny rok był lepszy niż ten poprzedni, to w gronie rodziny i przyjaciół często dało się wyczuć brak entuzjazmu i wiary w to, że życzenia mogą się spełnić. Bo szczere życzenia to jedno, ale ludzki umysł jest już tak skonstruowany, że zaraz podejmuje próbę oceny perspektyw na ich realizację na gruncie logiki.
Niestety obserwacje obecnej sytuacji nie nastrajają pozytywnie. Prawdę mówiąc, dawno nie było takiego pesymizmu jak obecnie. Dotyczy to nie tylko trudnej sytuacji w produkcji owoców, wzrostu kosztów produkcji, niskich cen rynkowych czy innych problemów, z którymi musimy się zmagać. Nie produkujemy przecież owoców w próżni, dostrzegamy, co dzieje się wokół… Sytuacja gospodarcza kraju jest coraz gorsza, wydatki „na życie” stanowią coraz większy udział w naszym domowym budżecie. Inflacja pożera zarobki, a raty kredytów rosną. Media zdają się przygotowywać nas do tzw. blackoutów, czyli długotrwałych przerw w dostawach energii elektrycznej, a tego nie było chyba od czasów głębokiej komuny. Widzimy też wszystkie okropności, które rozgrywają się na świecie w związku z koronawirusem. Być może szykuje się kryzys, jakiego nie było od bardzo dawna i powoduje to ogromną niepewność co do czekającej nas przyszłości. Końca problemów nie widać, a stwierdzenie, że w 2022 roku wszystko cudownie wróci do normy chyba słusznie wydaje się naiwne. Obyś żył w ciekawych czasach – znane, chińskie przekleństwo nabiera nowego znaczenia, bo otaczająca nas rzeczywistość robi się niestety coraz bardziej „ciekawa”.
Niemniej nawet w tak trudnych warunkach warto analizować sytuację i próbować wyciągać wnioski na przyszłość. Rozsądne planowanie produkcji i ocena perspektyw rynkowych mogą być dla nas dużą pomocą w przetrwaniu tych trudnych czasów.
Handel najwcześniejszymi odmianami letnimi
W okresie handlu odmianami letnimi na rynku było jeszcze dużo ofert sprzedaży jabłek zebranych w 2020 roku. Wyższa niż zwykle podaż jabłek ubiegłorocznych spowodowana była tym, że wielu sadowników postanowiło przetrzymać towar do końca sezonu, licząc na to, iż powtórzy się sytuacja z czerwca 2020 roku, kiedy to resztki Idareda sprzedawały się na rynkach hurtowych w cenach rzędu 3 zł za kg i wyższych, a jakość miała drugorzędne znaczenie. Gdy w maju 2021 stało się już jasne, że nie ma sensu liczyć na wzrosty cen, a w skali kraju zgromadzone zostało zbyt dużo jabłek w stosunku do zapotrzebowania rynku, zapanowała panika. Owoce produkowane z przeznaczeniem na rynek deserowy zaczęto więc masowo wyprzedawać do przetwórni. Warto odnotować, że do zakładów przetwórczych trafiał nie tylko Gloster czy Idared, ale również odmiany uznawane do tej pory za bardziej perspektywiczne, jak Ligol czy Szampion. Powinien to być gwóźdź do trumny dla produkcji tych popularnych w naszym kraju odmian oraz wyraźny sygnał, że pod względem ich podaży dobrnęliśmy już do ściany, a zwiększanie powierzchni ich nasadzeń może tylko pogorszyć sytuację na rynku.
Odkładanie sprzedaży dużych partii jabłek do końca sezonu przechowalniczego wiąże się z dużym ryzykiem. Dysponujemy wprawdzie technologiami, które pozwalają przechować je w wysokiej jakości przez wiele miesięcy, ale praca chłodni kosztuje coraz drożej, a zbyt jest raczej niepewny. Mogą trafić się takie sezony jak 2019/20, kiedy w warunkach niskiej podaży i wzmożonego popytu uda się dzięki temu uzyskać duże pieniądze z ich sprzedaży na rynku krajowym. Jednak w normalnych warunkach ostatnie miesiące sezonu przechowalniczego to już nie tylko koniec „dużego eksportu”, ale również spadek popytu na rynku krajowym. Kiedy na scenie pojawiają się świeże owoce sezonowe, konsumenci mniej chętnie kupują ubiegłoroczne jabłka, woląc zaopatrywać się w truskawki, czereśnie czy wiśnie.
Niemniej nie wszyscy producenci zdecydowali się sprzedać jabłka do zakładów przetwórczych, lecz szukali szczęścia na internetowych giełdach rolnych lub na rynkach hurtowych. W efekcie świeże jabłka odmian letnich konkurowały ze znaczną podażą jabłek ubiegłorocznych – trzeba przyznać – przeważnie dobrej i bardzo dobrej jakości. Pewne nadzieje na sprzedaż jabłek ubiegłorocznych wiązano z opóźnieniem sezonu o ok. 7 – 10 dni. Normalnie Papierówka pojawiała się w hurcie już pod koniec czerwca, a w tamtym roku weszła mniej więcej w połowie lipca. Dało to ok. dwa tygodnie „okna” na sprzedaż jabłek ubiegłorocznych, jednak trudno określić, czy sadownikom udało się na tym jakoś skorzystać.
Ponieważ uprawa najwcześniejszych odmian jabłek (Papierówka, Early Geneva) ma charakter raczej niszowy i nie spotyka się większych sadów z tymi odmianami, owoce kierowane są głównie na rynki hurtowe. Początki były obiecujące – w połowie lipca 2021 Papierówka sprzedawała się w cenie 40 zł za skrzynkę (2,67 zł za kg). Później, na przełomie lipca i sierpnia, cena spadła do ok. 2 zł za kg. Przypomnijmy jednak, że w 2020 roku jabłka wczesnych odmian letnich notowały na rynkach hurtowych ceny rzędu 80 – 100 zł za skrzynkę, a więc ubiegłoroczne ich ceny były dwu-, trzykrotnie niższe.
Mimo to, w polskich warunkach produkcji jabłek, ubiegłoroczne ceny najwcześniejszych odmian należy uznawać za bardzo korzystne. Nie powtórzyły się one już do końca sezonu. Popyt na wczesnoletnie odmiany jest jednak płytki i należy podchodzić do niego bardzo ostrożnie. Są one problematyczne w produkcji, nietrwałe w przechowywaniu i nadają się głównie do bieżącego zaopatrzenia. Brakuje ofert ich zakupu w większych ilościach, dlatego mogą być traktowane przede wszystkim jako urozmaicenie produkcji gospodarstwa, ale nie jej główny kierunek. Biorąc pod uwagę późniejsze notowanie jabłek, widać wyraźnie, że odmiany wczesnoletnie należy traktować jako osobną grupę towaru i nie są one żadnym miernikiem dla cen, które będą obowiązywały później.
Piros
Później przystąpiono do zbiorów i wprowadzania na rynek jabłek odmiany Piros, najpopularniejszej w Polsce odmiany letniej, oraz innych o mniejszym znaczeniu (np. Celeste, Sander). Od Pirosa zaczyna się w Polsce handel letnimi jabłkami na szerszą skalę, gdyż podaż owoców tej odmiany jest wysoka i znajdują one zbyt nie tylko na rynkach hurtowych, ale również w grupach producenckich.
Na początku sierpnia 2021 Piros był sprzedawany na rynkach hurtowych po 30 – 35 zł za skrzynkę 15 kg. Później podaż zdecydowanie wzrosła, co przyniosło spadek cen.
W połowie sierpnia Piros dobrej jakości sprzedawany był po 20 - 25 zł za skrzynkę, a więc 1,33 – 1,67 za kg. Drobnicę trudno było sprzedać za 20 zł. Cały czas znaczna była podaż jabłek ubiegłorocznych – konkurencyjnych, bo dobrze przechowanych. Skrzynkę Ligola czy Red Jonaprince’a można było sprzedać nawet za 30 zł.
W tym samym czasie na giełdzie ogłoszeń rolnych większe ilości Pirosa z chłodni (sprzedaż za wagę skrzyni, przewaga jabłka 7+) oferowano po 1 – 1,3 zł za kg, zaś jabłka spakowanego w skrzynki uniwersalki – po 1,3 – 1,5 zł za kg.
Jak na ten sezon, nadal były to ceny korzystne, choć przypomnijmy, że w sierpniu 2020 roku notowania Pirosa w hurcie były znacznie korzystniejsze – skrzynkę wysokiej jakości jabłek tej odmiany można było sprzedać za 60 zł (4 zł za kg).
Ostatecznie trzecia dekada sierpnia przyniosła drastyczny spadek cen Pirosa w hurcie, które wyniosły średnio 1 zł za kg.
Rozsądna konkurencja sadowników o jak najwcześniejsze wprowadzenie jabłek na rynek hurtowy ma w przypadku odmian letnich swoje uzasadnienie, ponieważ ceny po wejściu w pełnię zbiorów znacznie spadają w miarę wzrostu podaży.
Wybrane odmiany jesienne
W połowie sierpnia 2021 ceny Antonówki były korzystne na tle innych odmian. W hurcie można było sprzedać ją w cenie ponad 30 zł za skrzynkę 15 kg, co wyróżniało tę starą, ale lubianą przez detal odmianę na tle innych. Później notowania spadały - w połowie września 2021 Antonówkę sprzedawano już za 20 – 30 zł za skrzynkę. Jeżeli porównać ceny do sezonu 2020, to były one zbliżone. W połowie sierpnia 2020 roku za skrzynkę Antonówki należało zapłacić 25 – 35 zł, natomiast miesiąc później – od 20 do 30 zł.
Niektóre grupy producenckie podejmowały się zakupu Antonówki na sortowanie. W sierpniu 2021 obowiązywała stawka 1 zł za kaliber 7+, ale we wrześniu spadła ona do 0,8 zł. Natomiast rok wcześniej, na przełomie sierpnia i września 2020, za Antonówkę w kalibrze 7+ płacono 2 zł. Oznacza to, że ceny z sezonu na sezon spadły o połowę.
Generalnie w 2021 roku hurt był atrakcyjniejszym kanałem zbytu dla jabłek tej odmiany.
Z ważniejszych odmian, warto też zwrócić uwagę na ceny Delikatesa. W połowie sierpnia 2021 grupy producenckie płaciły 1 – 1,1 zł za owoce w kalibrze 7+, zaś za jabłka o średnicy od 6,5 do 7 cm – 0,6 zł. Pod koniec sierpnia 2021 ceny tej odmiany w hurcie wynosiły ok. 20 zł za skrzynkę. Cena 1 zł za Delikatesa do sortowania obowiązywała jeszcze we wrześniu, choć w niektórych podmiotach spadła do 0,9 zł. Jednocześnie za wagę w skrzyni sprzedawano tę odmianę po 0,8 – 1 zł za kg.
Podobnie w 2021 roku kształtowały się ceny Paulareda.
Dla porównania, w połowie sierpnia 2020 roku, za Paulareda i Delikatesa w kalibrze 7+ grupy producenckie oferowały 2,5 – 2,7 zł, natomiast miesiąc później oferty niektórych podmiotów sięgnęły nawet 3 zł za kg. Spadek cen w ujęciu rok do roku jest zatem bardzo widoczny.
Niemniej biorąc pod uwagę ceny późniejszych odmian jabłek, które ustaliły się w kolejnych tygodniach, można dojść do wniosku, że oferty dla odmian jesiennych nie były najgorsze – lepsze 1 zł za Delikatesa we wrześniu niż 80 gr za Szampiona w grudniu.
Handel jabłkami deserowymi w okresie wrzesień – grudzień 2021
Przyjrzyjmy się zestawieniu cen wybranych odmian jabłek deserowych, ustalonemu na podstawie cenników grup producenckich (tabela 1.).
Tab. 1. Ceny wybranych odmian jabłek oferowane przez grupy producenckie za preferowany kaliber owoców w okresie wrzesień – grudzień w sezonach przechowalniczych 2020/2021 i 2021/2022 [zł za kg].
Odmiana |
Wrzesień |
Październik |
Listopad |
Grudzień |
||||
2020 |
2021 |
2020 |
2021 |
2020 |
2021 |
2020 |
2021 |
|
Gala paskowana |
1,6 |
1,4 |
1,6 |
1,4 |
1,6 |
1,5 |
1,7 |
1,7 |
Gala Must |
1,1 |
0,8 |
1,3 |
0,8 |
1,5 |
0,9 |
1,6 |
1,1 |
Golden Delicious |
× |
× |
1,4 |
1,2 |
1,5 |
1,3 |
1,6 |
1,5 |
Red Delicious |
× |
× |
1,5 |
1 |
1,6 |
1,3 |
1,6 |
1,5 |
Red Jonaprince |
1,1 |
0,8 |
1,2 |
0,8 |
1,4 |
0,8 |
1,4 |
0,9 |
Szampion |
1,1 |
0,7 |
1,1 |
0,7 |
1,2 |
0,8 |
1,2 |
0,8 |
Ligol |
× |
× |
1 |
0,7 |
1,3 |
0,8 |
1,2 |
0,8 |
Jonagored |
× |
× |
1,1 |
0,7 |
1,3 |
0,8 |
1,3 |
0,8 |
Idared |
× |
× |
1 |
0,4 |
1 |
0,5 |
1 |
0,6 |
Gloster |
× |
× |
0,9 |
0,4 |
0,9 |
0,5 |
0,9 |
0,6 |
ŚREDNIA |
1,23 |
0,93 |
1,21 |
0,81 |
1,33 |
0,94 |
1,35 |
1,03 |
Ceny jabłek w ubiegłym roku były zdecydowanie poniżej tych z roku 2020 w całym analizowanym okresie. Jeżeli porównywać średnią cenę jabłek wymienionych odmian w miesiącu październiku, to w 2021 roku była ona o 33% niższa niż rok wcześniej. Wielu producentów, pamiętając przykre skutki zbyt długiego magazynowania towaru w poprzednim sezonie (nie tylko straty związane z funkcjonowaniem obiektów chłodniczych, ale często również konieczność sprzedaży ich zawartości do zakładów przetwórczych), weszła w okres zbiorów w roku 2021 z mocnym postanowieniem, aby zbyć jabłka możliwie najszybciej. Jednak bardzo niskie ceny były wyraźną przesłanką, aby wstrzymać sprzedaż i skierować przynajmniej część owoców do dłuższego przechowywania w nadziei na poprawę sytuacji na rynku. Dlatego w początkowym okresie po zbiorach jabłka sprzedawali głównie ci, którzy sprzedać musieli, bo nie mieli odpowiedniego zaplecza przechowalniczego albo jakość owoców nie rokowała dobrze na długie ich przechowywanie. Wydaje się, że większość producentów jabłka jakościowego postanowiła poczekać aż sytuacja na rynku się wyklaruje, a towar marnej jakości – mówiąc kolokwialnie – przewali się przez grupy producenckie i przetwórnie. Jeżeli przyjąć koszty produkcji na poziomie 80 gr/kg, to za minimum opłacalności można uznać sprzedaż owoców po cenach > 1 zł (kwestia dyskusyjna), a takie notowania w październiku 2021 miały tylko dwie odmiany – Golden Delicious i paskowane sporty Gali. Sprzedaż najpopularniejszych w Polsce odmian (Szampion, Idared, Ligol) była w tamtym okresie poniżej kosztów produkcji lub umożliwiała wyłącznie ich pokrycie.
Z jednej strony mówiło się wtedy o bardzo wysokich zbiorach w Polsce i dużej podaży wszystkich odmian (czego tak naprawdę nie jesteśmy w stanie potwierdzić bądź wykluczyć przy obecnych realiach monitorowania rynku), z drugiej – od eksporterów napływały informacje o dużym popycie na polskie jabłka, co dawało nadzieję na poprawę cen.
W tamtym okresie często też zwracano uwagę, że polski rynek owoców nie premiuje jabłek wysokiej jakości, co każe podawać w wątpliwość sensowność ich produkcji.
Czytaj więcej: W Polsce produkcja jakości się nie opłaca?
Po upływie tygodni okazało się jednak, że jakość (jędrność) owoców jest jednak kluczowym argumentem przy ustalaniu cen w sprzedaży jabłek na sortowanie, chociaż nie dotyczy to wszystkich odmian.
W kolejnych tygodniach sezonu przechowalniczego kluczową kwestią jest dynamika wzrostu cen poszczególnych odmian. Zwróćmy uwagę, że wzrosty zaistniały tylko w przypadku najpopularniejszych na zagranicznych rynkach odmian o wysokim potencjale eksportowym. Cena Gali paskowanej wzrosła w ciągu trzech miesięcy przechowywania o 30 gr (↑ 21%), podobnie Gali Must (↑ 37,5%). Golden Delicious po dwóch miesiącach zdrożał o 30 gr (↑ 25%), Red Delicious o 50 gr (↑ 50%), a Red Jonaprince zaledwie o 10 gr (↑ 12,5%). Wszystkie te wzrosty cen należy oczywiście rozpatrywać w stosunku do cen startowych, a na nie ma wpływ tylko pozycja rynkowa danej odmiany.
Ceny Szampiona czy Ligola praktycznie się nie zmieniły, natomiast za wzrost cen Idareda i Glostera odpowiada głównie zainteresowanie ze strony zakładów przetwórczych, bo ceny jabłek deserowych tych odmian równały w minionym roku do cen suchego przemysłu.
Jeśli brać pod uwagę okres od zbiorów do końca poprzedniego roku, to można wyciągnąć jeden podstawowy wniosek – głównym czynnikiem decydującym o zarobku bądź stracie nie były ani warunki pogodowe (sezon był raczej łagodny i sprzyjał dobremu owocowaniu), ani technologia produkcji, ani nawet termin podaży owoców na rynek, ale po prostu uprawiana odmiana. Wygląda na to, że w kolejnych latach, kiedy zbiory będą względnie wysokie, tendencja ta się utrzyma, a może nawet nasili. Wskazuje to na potrzebę dostosowania odmian w polskiej produkcji do standardów zagranicznego rynku. Skończyły się czasy, kiedy celem produkcji jest po prostu jabłko - trzeba wprowadzać na rynek dokładnie to i dokładnie w takiej jakości, jak życzą sobie tego odbiorcy.
Jak do tej pory, największymi „przegranymi” sezonu są Szampion, Ligol i Jonagored. Dla Idareda i Glostera brakło skali, bo rynek traktuje je po prostu jako jabłka przemysłowe, o czym najlepiej świadczą ceny. W przypadku tych dwóch odmian doszliśmy do sytuacji, że korzystniej jest sprzedać całość ich zbioru w gospodarstwie na cele przetwórcze, bo lepiej wziąć 50 gr za całość niż 50 gr po przesortowaniu. Podkreślmy, co to oznacza: producent musi niejako DOPŁACIĆ do sprzedaży tych odmian jako deserowe.
Natomiast największym rozczarowaniem tego sezonu jest grupa Jonagolda. Wiosną 2021 mówiono o słabym zawiązaniu na tych odmianach, za co winiono albo mroźną zimę, albo warunki nie sprzyjające zapyleniu. Wiązano z tym spore nadzieje na korzystny zbyt. Mimo to ich ceny pozostają bardzo niskie.
Związane z tematem
Podsumowanie handlu jabłkami z chłodni zwykłych w sezonie 2020/2021
Komentarze
Brak komentarzy