Atraktanty na czas kwitnienia - które z nich naprawdę działają?
Powszechne problemy z zapyleniem upraw sadowniczych i możliwe rozwiązania
W większości sadów jabłoniowych mamy obecnie fazę różowego pąka. Ponieważ na koniec bieżącego tygodnia zapowiadany jest początek załamania pogody, wygląda na to, że kwitnienie przypadnie na okres wilgotny i chłodny. Nie są to warunki sprzyjające aktywności owadów zapylających. Będzie ich mniej w kwitnących sadach, co wzbudza niepokoje o odpowiednie zapylenie kwiatów, warunkujące przecież dobre zawiązanie owoców.
Warunki niekorzystne dla oblotów owadów zapylających trafiają się również bardzo często podczas kwitnienia wcześnie zakwitających gatunków sadowniczych, np. agrestu, porzeczek, jagody kamczackiej, brzoskwini.
Na problem można też patrzeć szerzej. W Polsce spada napszczelenie, czyli liczba rodzin pszczelich przypadająca na 1 km2. Główne przyczyny tego jednoznacznie negatywnego dla sadowników zjawiska to przede wszystkim choroby zakaźne dziesiątkujące pasieki (warroza, zgnilec amerykański), ale także wymieranie pszczół wskutek niewłaściwie wykonywanych zabiegów środkami ochrony roślin, spadek zainteresowania pszczelarstwem wśród ludzi młodych, niska dochodowość prowadzenia pasieki, ograniczenie powierzchni występowania dziko rosnących roślin kwitnących (w tym chwastów, które dawniej powszechnie występowały na naszych polach, a dziś coraz trudniej je spotkać – np. mak polny, chaber bławatek).
Producenci owoców zdają sobie sprawę z tych problemów. W rejonach intensywnej produkcji sadowniczej, gdzie na danym terenie nagromadzona jest bardzo duża liczba kwitnących w zbliżonym czasie drzew i krzewów owocowych, obserwuje się gorsze zapylenie kwiatów. Aby temu zapobiec, sadownicy sprowadzają na teren plantacji ule z pszczołami lub sami zakładają pasiekę, kupują ule z trzmielami albo zajmują się chowem murarki ogrodowej.
Na rynku dostępne są również preparaty reklamowane jako atraktanty, czyli substancje, których stosowanie ma skłonić obecne już na danym terenie owady do zapylania sadów opryskanych tymi substancjami. Pokrycie kwiatów związkami chemicznymi pełniącymi rolę wabika wzbudza zainteresowanie owadów kwiatami roślin sadowniczych, które w naturalnych warunkach nie są dla nich szczególnie atrakcyjne. W rejonach sadowniczych, gdzie występuje niskie napszczelenie, zastosowanie atraktantu ma sprawić, że pszczoły nie polecą do sąsiada, lecz będą oblatywały nasz sad.
Rynek jak papier - wszystko przyjmie?
Należy mieć się jednak na baczności, gdyż wiele „cudownych środków” nie ma właściwości, którymi reklamują je producenci. Niektóre firmy, wiedząc o tym, że prawidłowe zapylenie kwiatów stanowi bolączkę sadowników, fałszywie przypisują swoim produktom biostymulującym działanie o charakterze atraktantu, używając nagannie nieprecyzyjnych określeń w rodzaju „widzimy, że pszczółki się tym interesują”, „owady jakby chętniej oblatują kwiaty”. Informacje te nie pojawiają się w oficjalnych materiałach reklamowych czy tym bardziej w etykiecie produktu, są jednak powtarzane przez handlowców w ramach tzw. marketingu szeptanego.
Przykładem mogą być biostymulatory zawierające jod jako pierwiastek korzystny w żywieniu roślin. Nie ma żadnych niezależnych badań dokumentujących działanie tego składnika jako atraktantu. W polskojęzycznej ani obcojęzycznej literaturze naukowej nie ma nawet wzmianki o tym, jaki miałby być biologiczny mechanizm przywabiania pszczół przez ten pierwiastek. Niestety są firmy, które w ten właśnie sposób reklamują takie preparaty.
Kolejny przykład to preparaty algowe. Można znaleźć sugestie, że zachęcają pszczoły do oblotów upraw sadowniczych czy pól rzepaku. Który z ich składników miałby przywabiać owady zapylające – jod, sacharydy? Jak wcześniej wspomniano, na działanie zawartego w nich jodu jako atraktantu nie ma dowodów naukowych. Na pszczoły działa stosunkowo wąska grupa substancji m. in. o charakterze feromonów i olejków eterycznych. Skąd miałyby być obecne w algach? Aby reklamować w ten sposób preparaty algowe, należy najpierw zbadać ich skuteczność w przywabianiu pszczół, co wydaje się zresztą bardzo wątpliwe.
Oczywiście odpowiedź mogłaby być taka, że preparaty biostymulujące zmniejszają negatywny wpływ czynników stresowych na funkcjonowanie roślin, poprawiają ich odżywienie, zwiększając w ten sposób odsetek zawiązanych owoców. To jest jednak nadinterpretacja, bo nie świadczy to o bezpośrednim działaniu przywabiającym owady zapylające.
Podobną nadinterpretacją jest twierdzenie, że dzięki zastosowaniu preparatu X rośliny są lepiej odżywione, w związku z czym ich kwiaty obficiej nektarują i pszczoły przywabiane są przez atraktanty wydzielane przez nie w sposób naturalny. Idąc tym tropem, można by równie dobrze reklamować nawozy sypkie jako atraktanty, gdyż prawidłowo przeprowadzone nawożenie posypowe zapewnia optymalne odżywienie drzew oraz krzewów.
Aby uznać dany środek za skuteczny atraktant, niezbędne są rzetelne badania naukowe, które poświadczą, że substancja wywiera wabiący wpływ na zachowanie owadów zapylających. Niestety takowych badań jest mało, a ich wyniki nie są dostatecznie rozpopularyzowane. Trudno znaleźć informacje w sposób wiarygodny potwierdzające skuteczność danego preparatu lub jego składnika.
Co naprawdę działa?
Egzogenne atraktanty dla pszczół to przede wszystkim związki zapachowe i feromony, zbliżone bądź identyczne z tymi, które występują naturalnie w przyrodzie, a także określone substancje pokarmowe. Rośliny poszczególnych gatunków produkują związki lotne w różnym stężeniu w zależności od wielu czynników, m. in. ich kondycji czy warunków pogodowych. Przywabiająco na owady zapylające działają nie tylko związki lotne, ale powabnia kwiatu jako całość - również kolor płatków korony. Aktywność pszczół wzmagają także substancje zbliżone do pszczelich związków sygnałowych, np. feromonu królowej, wydzieliny gruczołu Nasonowa.
Wśród związków chemicznych stosowanych jako atraktanty w preparatach często spotyka się substancje wabiące jak geraniol i jego pochodna – cytral, występujące w dobranych przez producenta proporcjach, a także inne składniki, np. olejek anyżowy. Geraniol i cytral są składnikami wydzieliny z pszczelego gruczołu Nasonowa, która służy orientacji robotnic względem gniazda.
Skuteczność geraniolu i cytralu w poprawie zapylenia jabłoni, grusz, wiśni i innych gatunków sadowniczych została potwierdzona, jednak nie sprawdza się to we wszystkich przypadkach roślin kwitnących. Na przykład zastosowanie preparatu zawierającego geraniol i cytral nie spowodowało większego zainteresowania pszczół kwiatami arbuza. Pszczoły wolały zapylać kwitnące w pobliżu słoneczniki pomimo zastosowania atraktantu. Plon owoców nie wzrósł. Również w uprawie ogórków nie odnotowano wzrostu plonów po zastosowaniu atraktantu. Może wynikać to z faktu, że rośliny z rodziny dyniowatych są bardziej wymagające względem zapylenia niż popularne gatunki sadownicze.
Jednym z niewielu dostępnych obecnie na rynku polskim atraktantów o potwierdzonym działaniu jest Biopolin, który zawiera w składzie cytral i eugenol.
Trzeba pamiętać, że stosowanie atraktantów nie jest w stanie zrekompensować niedoboru owadów zapylających na danym obszarze. Jeżeli brakuje pszczół, najskuteczniejszym rozwiązaniem będzie sprowadzenie ich do sadu, a opryski atraktantem można potraktować uzupełniająco.
Związane z tematem
Z czego wynika coroczne słabe zawiązanie na śliwach?
Kwitnienie wczesnych pestkowych i jagody kamczackiej w czasie chłodów - trzmiele ratują sytuację
Komentarze
Brak komentarzy