RSM w sadownictwie - stosowanie, wady i zalety
RSM, czyli roztwór saletrzano – mocznikowy, to stosunkowo nowy produkt na krajowym rynku nawozów azotowych. Jest polskim wynalazkiem opracowanym przez inżynierów „Azotów” w Puławach. Wprowadzono go do obrotu handlowego w 1990 roku. Od tego czasu zyskał dużą popularność w rolniczych uprawach polowych. Interesują się nim coraz częściej również przedstawiciele sektora ogrodniczego - producenci warzyw oraz owoców. Z różnym skutkiem, gdyż RSM może wnieść do sadu pewne korzyści, o ile tylko jest umiejętnie stosowany. W przeciwnym razie znaczna część zawartego w nim azotu ulegnie stratom, a więc składnik nie zostanie przez rośliny wykorzystany i zanieczyści środowisko. W jeszcze gorszym przypadku RSM przyniesie uprawie szkody, powodując wybujały wzrost drzew i krzewów oraz ich gorsze przygotowanie do okresu spoczynku.
W artykule chcielibyśmy zebrać informacje dotyczące właściwości oraz możliwości stosowania popularnego RSM w uprawach sadowniczych.
Działanie roztworu saletrzano – mocznikowego
Główną zaletą roztworu saletrzano – mocznikowego, która przy nieodpowiednim stosowaniu może stać się jego podstawową wadą, jest zawartość wszystkich trzech form azotu stosowanych w nawożeniu – azotu saletrzanego, amonowego i amidowego. RSM jest sprzedawany w trzech koncentracjach azotu całkowitego w produkcie: 28%, 30% oraz 32%. W każdym z tych produktów stosunek azotu saletrzanego do amonowego do amidowego wynosi 1:1:2.
Formy te występują w zbilansowanych ilościach. Jednak każda z nich charakteryzuje się innymi właściwościami i w inny sposób oddziaływa na rośliny. Ta cecha RSM powoduje, że nie do końca wpasowuje się w cykl rozwojowy roślin sadowniczych i ich zapotrzebowanie na azot.
Formy azotu w roztworze saletrzano - mocznikowym i ich rola w odżywianiu roślin
Jeżeli chodzi o znaczenie form azotu w żywieniu roślin, formy saletrzana i amonowa uznawane są za równorzędne. O tym, która z nich jest wydajniej pobierana przez system korzeniowy, decyduje gatunek i stan fizjologiczny rośliny, forma nawozu oraz warunki glebowe (przede wszystkim pH). W warunkach odczynu obojętnego najlepiej pobierany jest azot amonowy, jednak wraz z obniżaniem się pH, lepiej przyswajany jest azot saletrzany. Natomiast forma amidowa (nie zhydrolizowany mocznik) ma bardzo małe znaczenie w żywieniu roślin. Aby była efektywnie pobierana, musi zostać przekształcona przez mikroorganizmy do jonu amonowego.
O przyswajaniu azotu zawartego w glebie decyduje aktywność korzeni roślin (zależna od postępów wegetacji oraz temperatury gleby), a także działanie prądu transpiracyjnego. Transpiracja warunkuje bierny przepływ wody przez roślinę – od korzeni po liście, którymi jest odparowywana, a wraz wodą do rośliny trafiają rozpuszczone w niej składniki mineralne (sam proces pobierania jonów jest procesem aktywnym, jednak muszą być one rozpuszczone w wodzie glebowej, aby roślina mogła je pobrać).
Forma saletrzana (NO3-) uważana jest za najłatwiej przyswajaną przez rośliny sadownicze. Jej podstawową wadą jest bardzo duża ruchliwość w środowisku glebowym. Ponieważ anion saletrzany jest naładowany ujemnie, nie jest w istotny sposób wiązany przez glebowy kompleks sorpcyjny. Po zastosowaniu nawozu saletrzanego, część azotu zostaje szybko pobrana przez rośliny, pewna ilość zostaje zbiałczona przez mikroorganizmy, reszta natomiast podlega wymywaniu w głąb profilu glebowego, gdzie jest już niedostępna dla roślin.
Azot w formie amonowej (NH4+) również jest bardzo wydajny w nawożeniu roślin. Forma ta jest w mniejszym stopniu narażona na straty w środowisku, gdyż jako jon dodatni jest sorbowana wymiennie przez kompleks sorpcyjny gleby. Nie pobrana przez drzewa część azotu może być okresowo magazynowana w glebie, aby rośliny mogły z niej skorzystać później. Z największym ryzykiem strat azotu amonowego wiąże się jego powierzchniowy rozsiew na glebę o odczynie zasadowym, gdyż azot ulatnia się wtedy do atmosfery w postaci amoniaku. Stosowanie azotu amonowego skutkuje jednak zakwaszeniem gleby – w miejsce pobranego jonu NH4+ roślina wydziela do środowiska równoważny ładunek w postaci kationu wodorowego (H+). Jak wiadomo, pH kształtuje się w zależności od stężenia jonów H+ w roztworze. Im więcej kationów wodorowych, tym niższe (bardziej kwasowe) pH gleby.
Mocznik, zawierający azot w formie amidowej, jest w nieznacznym stopniu pobierany przez rośliny. Musi ulec w glebie przemianom, wskutek których zostanie przekształcony do jonu amonowego. Hydroliza mocznika w glebie przebiega z udziałem enzymu ureazy. Na szybkość tej przemiany ma wpływ wilgotność, temperatura, zawartość materii organicznej. W sprzyjających warunkach nawóz ulega niemal całkowitej hydrolizie już po kilku dniach. Mocznik ma jednak swoją wadę – w wyższym odczynie gleby (przy dużym stężeniu jonów wodorotlenowych OH-) powstały po jego hydrolizie jon amonowy ulega utlenieniu do gazowego amoniaku i ulatnia się do atmosfery. Szacuje się, że ulatnianie się amoniaku może być przyczyną strat nawet 60% azotu z nawożenia mocznikiem. Niekorzystny proces zachodzi intensywniej, gdy mocznik stosowany jest na suchą glebę, w warunkach wysokiej temperatury, na krótko po wapnowaniu.
Sposób stosowania RSM
Niezależnie od rodzaju uprawy, roztworu saletrzano – mocznikowego nie należy stosować dolistnie. Nawóz ten wykazuje działanie parzące. Prawidłowym sposobem jego stosowania jest aplikacja doglebowa. Bardzo ważne jest, aby właściwie przeliczyć dawkę cieczy na ha, pamiętając, że RSM jest cięższy od wody (ma wyższą gęstość).
Zalety stosowania RSM
- Niska cena; korzystniejsza przy zamawianiu większych objętości.
- Dostarczanie nawozu wraz z dawką wody w okresach suszy podnosi jego skuteczność w porównaniu z nawozami posypowymi.
- Uniwersalny skład.
Wady stosowania RSM
- Składniki nawozu obarczone są w uprawach sadowniczych wysokim ryzykiem strat.
- Płynna postać nawozu powoduje, że jej składowanie w gospodarstwie jest trudniejsze – zajmuje więcej miejsca, wymaga specjalnych zbiorników. Podczas przechowywania przez zimę, RSM krystalizuje w niskich temperaturach.
- Problematyczna aplikacja roztworu w sadach.
Miejsce RSM w nawożeniu sadów azotem
Zacznijmy od przedstawienia strategii nawożenia sadów azotem, aby dopasować do niej stosowanie roztworu saletrzano – mocznikowego.
Nowoczesne podejście do nawożenia sadów azotem zakłada stosowanie go w dawkach dzielonych (przynajmniej dwóch). Umożliwia to dostosowanie dawek pierwiastka do stopnia zawiązania owoców i spodziewanego plonu.
Pierwsza porcja składnika powinna zostać pobrana przez rośliny od początku kwitnienia. Do tego momentu drzewa korzystają z zapasów składnika nagromadzonych w tkankach w ubiegłym roku. Oznacza to, że „na kwitnienie” azot powinien znajdować się już w przestrzeni systemów korzeniowych roślin, w przyswajalnej dla nich formie. Toteż należy zastosować go odpowiednio wcześniej. U gatunków pestkowych początek poboru azotu jest opóźniony, gdyż drzewa najpierw zakwitają, a dopiero później tworzą masę liści.
Bardzo rozsądnym, choć coraz rzadziej stosowanym sposobem aplikacji pierwszej dawki azotu w sadach jest mocznik. Po pierwsze, jest to nawóz tani. Po drugie, jego działanie jest opóźnione w czasie, bo najpierw musi ulec hydrolizie do jonu amonowego, aby był efektywnie pobierany przez rośliny. Pozwala to na jego wczesne stosowanie, dzięki czemu rozpuści się i zostanie przemieszczony w głąb gleby nim ruszy wegetacja traw porastających międzyrzędzia. Szacuje się, że w chłodnej temperaturze (10 °C i niższej), która występuje w okresie wczesnowiosennym, hydroliza mocznika trwa przynajmniej 21 dni. Dlatego też mocznik powinien być stosowany najpóźniej na miesiąc przed początkiem kwitnienia, a lepiej już przed połową marca. Powstały z hydrolizy mocznika jon amonowy nie jest narażony na duże straty w środowisku glebowym. O ile dawka pierwiastka zadana w nawożeniu mocznikiem nie będzie zbyt wysoka (czyli ponad 50 – 70% całkowitej ustalonej dawki N na ha), nie ma zagrożenia zbyt wybujałym wzrostem drzew po zmniejszeniu plonu przez przymrozki, bo ograniczymy ilość składnika w kolejnych dawkach nawożenia.
Zamiast mocznika stosuje się zwykle saletrę amonową, przy czym z przyczyn opisanych poprzednio, wiąże się to z dużym ryzykiem strat saletrzanej formy azotu. Na pewno nie można tego nawozu rozsiewać przedwcześnie, bo niemal połowa składnika może ulec stracie.
Stosowanie saletrzanej formy azotu staje się zasadne w nawożeniu roślin po ruszeniu wegetacji. Wtedy na mocznik jest już zdecydowanie za późno, bo mógłby wpłynąć na pobudzenie wzrostu i gorsze przygotowanie roślin do zimy.
Kłopotliwy termin stosowania RSM...
Widzimy teraz, że kłopotliwe jest dostosowanie RSM do któregokolwiek z terminów aplikacji nawozów azotowych w sadach. Najwłaściwszym momentem jego zastosowania wydaje się etap pierwszej dawki nawozu azotowego, choć problemem jest w tym wypadku „konflikt” między wykorzystaniem przez rośliny azotu saletrzanego a mocznikowego.
Jeżeli bowiem zastosujemy RSM zbyt wcześnie, jony saletrzane zostaną wymyte, co oznacza straty składnika. Jeśli natomiast zadamy RSM na krótko przed ruszeniem wegetacji, to drzewa pobiorą azot saletrzany i amonowy w okresie kwitnienia, ale nie pobiorą połowy dawki azotu z RSM, która występuje w formie mocznika. Mocznik zadziała później i będzie nam działał jeszcze na długo po zastosowaniu roztworu, nawet wtedy, kiedy niekoniecznie byśmy tego chcieli.
Idealnie byłoby się „wstrzelić” z aplikacją RSM przed kwitnieniem w takie okno czasowo – pogodowe, kiedy warunki wysokiej temperatury i wilgotności sprzyjałyby bardzo szybkiej hydrolizie mocznika. Wtedy rośliny spożytkowałyby azot z każdej z form roztworu. Któż jednak da nam gwarancję, że takie warunki wystąpią? Normą jest u nas chłodny początek wiosny.
Jeżeli chodzi natomiast o aplikację RSM w kolejnych dawkach nawożenia aż do okresu bezpośrednio po opadzie świętojańskim, wydaje się to bezzasadne w uprawach jabłek o czerwonych owocach, w których długo uwalniający się z mocznika azot mógłby pogorszyć wybarwienie owoców. Nie są obciążone tym ryzykiem odmiany zielonoowocowe (Mutsu, Golden Delicious, Chopin) oraz grusze, jednak i w tym przypadku trzeba pamiętać, że mocznik jest formą azotu, nad którą nie mamy praktycznie żadnej kontroli. Może wywołać negatywne następstwa, np. wydłużenie okresu wzrostu drzew, wyższą presja szkodników, pogorszenie jakości konsumpcyjnej owoców. Znacznie bezpieczniejsze jest nawożenie w kolejnych dawkach azotem saletrzanym, gdyż mamy kontrolę nad tym, jaką dawkę podajemy roślinom i kiedy z niej skorzystają.
Technika aplikacji
W sadach jest kilka możliwości aplikacji RSM. Najprostszym rozwiązaniem wydaje się rozlew nawozu przy pomocy belki herbicydowej. Ponieważ rośliny sadownicze mają niskie zapotrzebowanie na azot, ilość cieczy RSM na ha nie będzie duża i powinna się pomieścić w standardowym, sadowniczym opryskiwaczu do herbicydów.
Inne metody aplikacji to rozlew ze zbiornika z podłączonym wężykiem spustowym oraz fertygacja.
Związane z tematem
Płynne nawozy naturalne - wszystko o stosowaniu gnojówki i gnojowicy w sadownictwie
Komentarze
Brak komentarzy