Portal sadownika

Brak doświadczenia i chęć wysokich zarobków - to łączy tegorocznych pracowników

18-09-2020 Portal-Sadownik.pl

Brak doświadczenia i chęć wysokich zarobków - to łączy tegorocznych pracowników

Minione i następne tygodnie to okres kluczowy dla większości polskich sadowników – zbiory jabłek. Nie uda się ich przeprowadzić bez odpowiednio licznej, przeszkolonej grupy pracowników. Od wielu lat podstawę stanowi przyjezdna, sezonowa siła robocza z Ukrainy.

Ten rok jest jednak pod wieloma względami inny od poprzednich, przede wszystkim z uwagi na wprowadzone przez rządy poszczególnych państw restrykcje związane z koronawirusem. Jeszcze w czerwcu kwestia przyjazdu do Polski Ukraińców na roboty stała pod znakiem zapytania. Udało się na szczęście wypracować przejrzyste regulacje, które umożliwiają pracownikom ze wschodu pracę w gospodarstwie w czasie odbywania kwarantanny i możliwość jej skrócenia poprzez wykonanie bezpłatnych testów.

Wszystko to uprościło kwestię zatrudniania Ukraińców jako pomocników rolnika, nie zmieniło jednak faktu, że przyjeżdża ich mniej niż w latach ubiegłych. Wcześniej, skuszeni atrakcyjnym zarobkiem, zjeżdżali do Polski całymi rodzinami, zabierali znajomych i pracowali w naszych sadach.  W 2019 r. było ich 60 tysięcy, z czego ponad połowa, 33 tysiące, znalazła zatrudnienie w regionie grójeckim. Pojawiały się pewne problemy, postawy roszczeniowe, niektórzy sadownicy pisali o butelkach po trunkach umiejętnie ukrytych w rzędach drzew, ale zasadniczo łatwo było skompletować sobie ekipę wydajnych pracowników, którzy mieli jakieś doświadczenie z pracą w sektorze ogrodniczym. Z czego wynika mniejsza podaż ukraińskich pracowników sezonowych? W konsulatach można załatwić pozwolenie zdalnie, bez konieczności odwiedzania placówki. Może boją się wirusa? Może boją się restrykcji sanitarnych, zamknięcia granic? Martwią się, że będą mieli utrudniony powrót?

Zebrać jabłka i gruszki trzeba, dlatego tam, gdzie nie wystarczy pracowników ze wschodu, sadownicy będą posiłkować się rodzinami, a także zatrudnianymi do pracy dorywczej Polakami. Niestety większości rodaków brak jest doświadczenia w pracach sadowniczych. Wbrew powszechnemu poglądowi, pracować w sadzie trzeba umieć. Należy znać technikę zbioru; wiedzieć, które owoce kwalifikują się do zerwania, a które należy pozostawić; dochować staranności, a więc nie uszkadzać owoców; dostosować się do tempa działania grupy. Praktyka pokazuje, że nie najlepiej z tym bywa.

Młodzi pracownicy tylko szukają okazji, żeby zerkać do smartfonów, napisać do kolegi lub koleżanki, wyświetlić nowe memy. Bardzo szybko się męczą. Starsi są na niekorzystne warunki pracy wytrzymalsi, ale praca w sadzie nie należy do łatwych. Wymaga sprawności. Unoszenie rąk, wchodzenie na sanki – trzeba mieć zdrowe stawy. Studenci od października rozpoczynają naukę i wyjeżdżają do większych miast, więc na wsi będzie mniej rąk do pracy.

Jednocześnie producenci zwracają uwagę, że pracownicy mają wygórowane wymagania względem stawek godzinowych za pracę przy zbiorach. Dyskutuje się kwoty 10 – 12 zł za h pracy, jednak wielu pracowników mówi, że nie ruszą się za mniej niż 15 zł. Należy brać pod uwagę, czy zatrudniający pomocników przy zbiorach rolnik zapewnia im zakwaterowanie i wyżywienie, dowóz na zakupy i inne udogodnienia. Często z niższą stawką (10 – 11 zł) związane jest właśnie zamieszkanie na terenie gospodarstwa oraz posiłki. Przypominamy, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, producent owoców może zatrudniać do zbiorów na podstawie umowy o pomocy przy zbiorach, która nie jest zatrudnieniem w znaczeniu Kodeksu pracy i nie dotyczą jej przepisy o płacy minimalnej. (CZYTAJ WIĘCEJ)

Fot. Unplash.com Free images

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz