Biedronka nie ma sobie nic do zarzucenia po proteście sadowników
O dość niestety nieudanym proteście sadowników, który odbył się 24 VI 2020 pod siedzibą koncernu Jeronimo Martins (Biedronka) w Warszawie, pisaliśmy TUTAJ. Delegacja sadowników wyraziła swoje niezadowolenie w związku z nieuzasadnionym zaniżaniem cen skupu jabłka deserowego. W niechlubny proceder zaangażowana jest sieć sklepów Biedronka, która skupuje od producentów jabłka po coraz to niższych cenach, jednak stawek oferowanych w sprzedaży detalicznej już nie obniża.
Tym sposobem sieć zaopatruje się w towar, za który płaci sadownikom grosze (np. 1 zł za kg), po czym sprzedaje owoce za niemal 5 zł, z zarobkiem prawie 4 zł na każdym kilogramie. Pojawia się retoryczne pytanie, czy to po stronie sieci handlowej leży konieczność opłacenia środków produkcji? Czy płacą oni za coraz droższe środki ochrony roślin, opłacają ekipę zbierającą?
Do postulatów sadowników Biedronka odniosła się w oświadczeniu. Jej przedstawiciele nie mają sobie nic do zarzucenia i wyrażają zdumienie, że sadownicy na miejsce swojego protestu wybrali ich siedzibę. Ich zdaniem koncern troszczy się o polskich producentów, ponieważ skupowane od nich jabłka stanowiły w ubiegłym roku 98% oferty. Polskie owoce dostępne są w Biedronce przez okrągły rok.
- Na ceny produktów składają się co do zasady różne czynniki, w tym te związane z sezonową zwiększoną dostępnością odmian jesiennych. Według szacunków organizacji branżowych w 2020 roku zbiory jabłek w Polsce zwiększą się do 3,4 mln ton z 2,9 milionów ton w 2019 roku. Głęboko wierzymy, że zarówno my, jak i producenci, działamy w tym samym nadrzędnym celu, jakim jest sprostanie oczekiwaniom milionom polskich klientów, zarówno dotyczącym cen, jak i jakości produktów. - oświadcza biuro prasowe Biedronki.
Sam fakt skupowania jabłek od polskich producentów nie jest jeszcze przejawem troski. Istotne jest, czy oferowana cena jest uczciwa i czy gwarantuje im możliwość utrzymania się i kontynuowania produkcji. Czym konkretnie można uzasadnić drastyczne obniżki stawek skupu? - tego Biedronka nie wyjaśnia. Jakie wskaźniki rynkowe nakazują im dokonywać tak drastycznych korekt cen, których nie ma nigdzie indziej w Europie? - na to pytanie również brak odpowiedzi. Dowiadujemy się jedynie, że Biedronka głęboko wierzy, że zarówno oni, jak i producenci, działają w tym samym nadrzędnym celu. Pozostaje również pytanie, na szacunki których organizacji branżowych powołuje się Biedronka w swoim oświadczeniu, mówiąc o wyższych niż w 2019 roku zbiorach?
Komentarze
Brak komentarzy