Portal sadownika

Protest garstki sadowników pod Biedronką

24-09-2020 Portal-Sadownik.pl

Protest garstki sadowników pod Biedronką

Chętnych do pikietowania nie było

Związek zapowiadał dzisiejszą pikietę poważnie. Zdawało się, że protestować będą tłumy. W końcu każdy przedstawiciel sadowniczej braci ma powody do narzekania na coroczny wyzysk ze strony odbiorców owoców. Nakłaniano wszystkich do walki o wspólną sprawę. Chętnych niestety nie było. Przyjechała garstka sadowników z rejonu grójecko - wareckiego i paru przedstawicieli mediów, którzy zwietrzyli sensację.

Ceny skupu jabłek a kryzys w branży sadowniczej

Pikieta rozpoczęła się o godzinie 10:00 przed siedzibą biura głównego Jeronimo Martins w warszawie przy ulicy Dolnej 3. Wyposażony w mikrofon Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej oraz poseł na Sejm RP, przedstawiał postulaty środowiska sadowniczego. Zwrócił uwagę, że producenci owoców od lat znajdują się w bardzo niekorzystnym położeniu i muszą stawiać czoła dyktatowi cenowemu odbiorców owoców. Na skutek zmowy cenowej dochodzi do obniżania cen owoców, które skupowane są po cenach nie gwarantujących nawet zwrotu kosztów produkcji. Cena jabłek deserowych spadła o 50 gr w ciągu tygodnia, pomimo że nie ma dla obniżek żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Prorokowane są dalsze spadki. Negatywną rolę odgrywają w tym procederze sieci supermarketów, w tym właściciele Biedronki, które wypłacają sadownikom z tygodnia na tydzień coraz mniejsze grosze, ale sprzedają jabłka po tych samych co wcześniej cenach.  Nie trzeba się na ten temat rozpisywać – każdy, kto ma jakikolwiek związek z uprawą owoców, dobrze zna ów problem.

Kolejna zmarnowana okazja

Prezes Maliszewski uzasadniał marne zainteresowanie pikietą zbiorami jabłek i nawałem pracy. Czyli jednak opłaca się pracować za oferowane pieniądze? Gdyby tylko pojawiła się taka wola, zbiory można by przerwać na jeden dzień, aby zrobić coś dla dobra wspólnego. Poza tym, czy problem dramatycznie niskich cen skupu nie dotyczy także producentów wiśni, agrestu, porzeczek, aronii czy innych owoców? Ci są już przecież po zbiorach. Powinny tam być setki, tysiące zainteresowanych!  

Być może ogłoszono pikietę zbyt późno? Informacja pojawiła się na stronie ZSRP dopiero wczoraj. A może środowisko po prostu nie jest zainteresowane walką o swoje prawa. Zastanówmy się - kto zwróci uwagę na paru protestujących sadowników? Kogo to obchodzi? Oparte o ścianę dwa transparenty nie wyglądały poważnie. Nie dało się wziąć na poważnie słów przedstawicieli Związku. Wychodzący ze sklepu klienci (obok siedziby Jeronimo Martins znajduje się sklep, w którym można robić zakupy), byli dość zdezorientowani, ponieważ nie domyślali się, jaki jest cel zgrupowania. Pracownicy biura głównego koncernu Jeronimo Martins prawdopodobnie nie zwrócili na zgrupowanie uwagi, bo pomyśleli, że to kilenci.

Protest był dobrą okazją do pokazania siły i jedności, wyszła niestety ponura farsa. Sztuczny tłok robili zamaskowani policjanci pilnujący pikiety. Nie negujemy potrzeby organizowania akcji protestacyjnych. Trzeba walczyć o swoje prawa! Niemniej jednak pozornych działań nikt nie traktuje poważnie, nawet jeżeli postulaty są słuszne. Nikt nie będzie walczył o interesy sadowników, jeżeli sami się do tego nie zmobilizują i nie upomną o swoje racje. Jak każda grupa zawodowa mają swoje problemy, ale kto ich nie ma? Nikt nie wyręcza górników w walce o utrzymanie polskich kopalń, podobnie nikt nie stanie za sadowników do protestu o uczciwe traktowanie ich przez skupujących. Podobno złożono jakieś pisma, ale prawdopodobnie po raz kolejny nikogo to nie obejdzie. Rząd ma teraz poważniejsze problemy z protestującymi rolnikami z branży hodowlanej.

Może mają Państwo na ten temat inne zdanie?

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz