Utrudnienia w transporcie lotniczym wpływają na światowy handel owocami
Koronakryzys ma swoje negatywne następstwa również dla globalnego handlu świeżymi owocami. Podstawowym problemem jest ograniczony ruch lotniczy. Wiele krajów półkuli południowej przejmowało rolę zaopatrywania pogrążonych w zimie państw północnych w owoce sezonowe – truskawki, maliny, borówki. Jeżeli chodzi o te ostatnie, wiodącą rolę mają kraje Ameryki Południowej – Peru oraz Chile, a także umacniająca swoją pozycję producenta i eksportera borówek Republika Południowej Afryki.
W trwającym sezonie eksporterzy napotkali jednak problemy logistyczne. Podczas koronakryzysu spadła częstotliwość lotów do Europy i Azji, a ich ceny poszły w górę. Najbardziej dogodny z punktu jakości owoców transport lotniczy stał się mniej opłacalny. Wielu przedsiębiorców postawiło na transport drogą morską, który pochłania jednak więcej czasu, a owoce, które spędziły na statku kilka dni czy tygodni, tracą swoją trwałość w obrocie handlowym. Dodatkowym problemem są przestoje w obsłudze statków w portach.
Z tego powodu wielu południowoafrykańskich plantatorów borówki amerykańskiej zdecydowało się sprzedać owoce na rynku krajowym. Gwałtowny wzrost podaży spowodował spadek cen do poziomów nieopłacalnych dla nastawionych na eksport producentów (5,45 euro za kg w szczytowym momencie zbiorów). Pomimo tych przeciwności, do końca 2020 roku z RPA wyeksportowano 15 636 ton borówek, czyli więcej niż w sezonie 2019/2020, kiedy wysłano 12 221 t. Wolumen ten mógłby być jednak wyższy, a ceny korzystniejsze, gdyby transport funkcjonował na normalnych zasadach. Zubożeni kryzysem mieszkańcy Europy czy bogatszych państw Azji rzadziej pozwalają sobie na zakup importowanych owoców niż miało to miejsce przed ogłoszeniem pandemii.
Należy się jednak spodziewać, że Republika Południowej Afryki będzie w najbliższych latach stawała się coraz poważniejszym graczem na globalnym rynku borówek.
Na marginesie, warto zastanowić się, jaki wpływ odegrała pandemia na rynkach kwiatów ciętych. Dotychczas producenci europejscy tracili dużo na konkurencji z produkcją afrykańską czy południowoamerykańską. W dobie powszechności transportu lotniczego nie było żadnym problemem, aby każdego dnia dostarczać na holenderskie giełdy świeże, wysokiej jakości kwiaty z odległych kontynentów. Europa zalewana była towarem z Afryki i Ameryki Południowej. Być może koronakryzys, dzięki ograniczeniom w transporcie lotniczym i jego wyższym cenom, ograniczył tę negatywną tendencję?
Komentarze
Brak komentarzy