UOKiK nie dostrzega zmowy cenowej na rynku jabłek przemysłowych
Lubelska Izba Rolnicza zainterweniowała
W drugiej dekadzie września 2020 ceny skupu jabłek wynosiły ok. 40 gr za kg, czyli w ciągu miesiąca spadły o 30 gr (w drugiej połowie sierpnia wynosiły ok. 70 gr). Do sytuacji na rynku skupu odniosła się wówczas w specjalnym stanowisku Lubelska Izba Rolnicza, zwracając uwagę, że brak jest rynkowych wskaźników, które uzasadniałyby tak znaczne spadki cen skupu jabłek przemysłowych.
W roku 2020 producenci jabłek musieli zmagać się z trudnymi warunkami pogodowymi, takimi jak wiosenne przymrozki, burze, gradobicia, co wydatnie ograniczyło plony. Ponadto w związku z epidemią koronawirusa, zmniejszyła się podaż pracowników sezonowych i wzrosły koszty zatrudniania ekip pracujących przy zbiorach. Na powyższe problemy nakładają się niższe zbiory w sezonie 2020, w związku z czym nie mieliśmy problemu nadprodukcji. LIR zwróciła uwagę, że produkcja jabłek przy tak niskich cenach skupu i tak wysokich kosztach produkcji jest dla rolników na granicy opłacalności. Zagrożona jest kondycja finansowa wielu gospodarstw.
LIR podejrzewa podmioty o uczestniczenie w zmowie cenowej i wykorzystywanie trudnego położenia sadowników, którzy nie mogą przechowywać owoców i poczekać na lepsze stawki skupu. Formułuje również względem branży przetwórczej zarzut, że dowolnie kreuje podaż surowca, a więc dopuszcza się spekulacji. Duże znaczenie ma fakt niemal całkowitego zmonopolizowania polskiego rynku produkcji soków zagęszczonych. Izba zwróciła się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z prośbą o wszczęcie postępowania w tej sprawie.
Odpowiedź UOKiK
W swojej odpowiedzi UOKiK wyraził stanowisko, że po analizie rynku jabłek przemysłowych z roku bieżącego i lat ubiegłych, nie dostrzega żadnych przesłanek pozwalających wnioskować, że panuje na nim zjawisko zmowy cenowej.
Jak podaje Urząd, wszystkie spadki cen mają uzasadnienie rynkowe (również na rynku światowym, czego producenci nie dostrzegają), a także są wypadkową zjawisk pogodowych. UOKiK powołuje się na stanowisko Głównego Urzędu Statystycznego w sprawie tegorocznych zbiorów.
Całość odpowiedzi zamieszczona jest na stronie internetowej Lubelskiej Izby Rolniczej, w zakładce „Aktualności”. Zachęcamy do zapoznania się z tym dokumentem (KLIKNIJ TUTAJ).
Komentarz
Widzimy, że UOKiK jest instytucją działającą wyłącznie pozornie, nie posiadającą żadnej woli do zgłębienia zgłaszanych tam spraw. Podejrzeń urzędników nie wzbudzają oczywiste fakty przemawiające za dowolną kreacją sytuacji na rynku owoców przemysłowych przez garstkę firm przetwórczych o zagranicznym kapitale.
Czy LIR albo sami producenci owoców (jak sugeruje się w piśmie) mają im dostarczyć gotowe dowody na zawarcie zmowy cenowej, aby podjęli stosowne kroki? Przecież nie posiadamy żadnych uprawnień prokuratorskich ani nie mamy dostępu do odpowiednich danych. Od nadania biegu sprawie jest UOKiK, który powinien wystąpić do odpowiednich organów o zbadanie sytuacji na rynku i przeprowadzić rzetelne analizy, z uwzględnieniem zjawisk szczególnie niepokojących, jak zjazdy cenowe skutkujące obniżeniem stawek skupu owoców przemysłowych o 20 czy 30 gr w ciągu zaledwie tygodnia. Zdarzały się one powszechnie w latach ubiegłych, jak również w sezonie bieżącym.
Weźmy pod lupę choćby przykład z ubiegłego miesiąca. Między 7 a 11 września 2020 skupy oferowały za jabłka przemysłowe średnią cenę 55 gr za kg. Już w poniedziałek, 14 września wyniosła ona 44 gr za kg, aby pod koniec września sięgnąć poziomu 40 gr za kg. Pytamy Urząd Ochrony Konkurencji: Co takiego wydarzyło się w ciągu dwóch ostatnich tygodni września, co uzasadniałoby tak drastyczną obniżkę cen skupu jabłek przemysłowych? Czy wszyscy polscy sadownicy oddali zebraną Galę na skup przemysłowy? Jakie zdarzenia nastąpiły na światowym rynku owoców? Jakie zjawiska pogodowe za tym stoją? Czy do polskich portów dopłynęło kilkaset ton chińskich jabłek?
Dla polskiego producenta owoców jest oczywistym, że wspomniany spadek cen skupu to przykład bezlitosnego wykorzystywania przez zagraniczne zakłady przetwórcze swojej przewagi nad sadownikami. Przemysł potrzebował towaru, jednak jak zwykle nie chciał zapłacić za niego tyle, ile trzeba, tylko lobbował ku zmniejszeniu cen skupu. Gwałtowna obniżka cen podejmowana jak na komendę przez wszystkie zakłady przetwórcze miała na celu wzbudzenie paniki i sprowokowanie producentów do dostaw surowca.
UOKiK mówi o naturalnym „zjawisku podążania przez rynek za liderem”. Ma ono polegać na tym, że reszta podmiotów skupujących dostosowuje swoje propozycje cenowe do stawek oferowanych przez firmy wiodące. Jest oczywistym, że na takie dostosowanie potrzeba czasu; że przetwórnie i skupy będą korygować stawki względem lidera z pewnym opóźnieniem, choćby jedno- czy dwudniowym. Tymczasem ceny w całej Polsce spadają jednocześnie, jak na komendę! Pytamy: Czy mogłoby się to odbyć bez wcześniejszych uzgodnień między przetwórcami? Jeśli nie, to jak nie nazwać tego zjawiska zmową cenową? Czy wykwalifikowani pracownicy UOKiK nie podejrzewają, że najzwyczajniej ktoś się z kimś spotyka, ktoś do kogoś dzwoni, i w ten sposób ustala się w Polsce ceny skupu owoców? To oczywiste, że po takich ustaleniach nie pozostają żadne ślady, więc o jakich dowodach jest mowa?
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów to zbiurokratyzowana struktura, która w żaden sposób nie jest zdolna bronić praw polskiego rolnika i chronić go przed wyzyskiem.
Komentarze
Brak komentarzy