Portal sadownika

TOP 6 chwytów przetwórni na zbijanie cen owoców

02-09-2020 Portal-Sadownik.pl

TOP 6 chwytów przetwórni na zbijanie cen owoców

Trzeba nie mieć oczu, by nie widzieć, że ceny skupu owoców przemysłowych corocznie podlegają manipulacjom. Polscy sadownicy padają ofiarami szeroko zakrojonej akcji sterowania cenami, do której wykorzystywane są m. in. media. Jak w każdej propagandzie, nieistotne są fakty i nieważne, co się mówi. Byleby powtarzać to często. Wówczas kłamstwu nadaje się pozory prawdy. Wszystko to ma na celu sprawić, by producent owoców sprzedał swój towar za grosze oraz uwierzył w to, że ubił dobry interes, a odbiór owoców był ze strony podmiotu skupującego aktem łaski…

Żerowanie na polskich producentach owoców, spośród których niestety znaczna część wierzy w rozgłaszane informacje i później sprzedaje jabłka po 7 gr za kilogram, od przynajmniej trzydziestu lat pozwala skupom i przetwórcom dorabiać się na krzywdzie rolników. Ośrodki władzy państwowej wiele mówią, ale lata płyną, a nad problemami polskiego producenta owoców nikt się nie pochyla. W tym roku deklaracje zaczęły się już od rozpoczęcia skupu agrestu. Pytamy więc, co konkretnego zrobiono? Nie chodzi o projekty ustaw, które na wieki wieków zalegną w sejmowej zamrażarce. Tych już było dosyć.

Przetwórnie to w znacznej mierze obcy kapitał. Dokonując manipulacji cenowych, skupując polskie owoce za grosze i sprzedając półprodukty po wyższej cenie na rynku międzynarodowym, obce podmioty drenują polską gospodarkę jak pompy ssąco – tłoczące: wysysają nasz kapitał i tłoczą go za granicę. Siedziby tych spółek, do których płyną dochody, znajdują się przecież za granicą. Traktuje się polskich producentów owoców jak tubylczych robotników kolonialnych.

Zastanawiające jest to, że mało kto ma odwagę o tym napisać. Stojąc na stanowisku, że wolności należy bronić poprzez jej używanie, publikujemy wybór frazesów dobrze znanych wszystkim producentom owoców , które co rok powracają jak bumerang. Sześć tych co zawsze, jeden tegoroczny – dotyczy pandemii.

Wysoka produkcja…

Jest zawsze. Niezależnie od pogody. Choćby kropla deszczu nie spadła przez kilka miesięcy, choćby wiosenne przymrozki występowały do czerwca i nie zostawiły na drzewach ani jednego zawiązka, podaż owoców zawsze jest wysoka. Również w obecnym roku, pomimo bardzo intensywnego opadu czerwcowego (w niektórych sadach poprzedzonego jeszcze zabiegami przerzedzania zawiązków), spodziewamy się wzrostu produkcji – ma wynieść 3,4 mln ton, a więc bliżej niż dalej do pamiętnego roku 2018, w którym zebraliśmy prawie 4 mln ton. Co na to powiedzą sadownicy z Sandomierszczyzny?

Fatalna jakość

Jak nie za dużo deszczu, to za mało wody. Choćby nie wiem co, jakość zawsze jest nieodpowiednia. Ogólnie rzecz biorąc, jest tak źle, że skup robi nam wielką przysługę przymykając oko na jakość i biorąc owoce, które powinny wylądować w rowie. Dlatego trzeba schodzić z ceny. W tym roku na szerszą skalę doświadczyli tego producenci truskawek. Ceny sprzedaży towaru nijak miały się do nakładów, które należało ponieśc na ochronę przed szarą pleśnią.

Dużo jabłek jest w komorach

Ten argument również często się pojawia. Kiedy rozpoczynają się zbiory i przychodzi do sprzedaży owoców, niską cenę tłumaczy się dużą ilością zgromadzonych w chłodniach jabłek ze zbiorów ubiegłorocznych. W obecnym sezonie frazes ten będzie mało wiarygodny, bo ceny jabłek wiosną były tak atrakcyjne, że sprzedał się nawet Idared i Gloster, które od lat walały się po podłodze w chłodniach. Będzie trzeba wymyślić coś innego.

Wielkie zapasy w Chinach

Państwo Środka zalewa cały świat różnego rodzaju produktami. Silna chińska gospodarka jest w stanie wyprodukować wszystko po znacznie niższych cenach. Zawsze ma też zapasy jabłek. Jakie dokładnie? Tego nikt nie wie. Na pewno duże, ponieważ mówi się, że dzięki Chinom surowca i koncentratu jabłkowego nie zabraknie.

Jak się w kraju nie kupi, to się sprowadzi z zagranicy!

Z tym argumentem niczym ze ścianą zderzają się sadownicy, którzy mają odwagę zaprotestować. Nie chcesz sprzedać za grosze czereśni? Na Ukrainie, w Uzbeksiatnie, Tadżykistanie i Turcji już czekają z tańszymi i lepszymi. Są samochody, są chłodnie – wszystko się sprowadzi.

Pandemia

Straszliwy wirus to nie tylko szmatki, które nosimy na twarzach, lecz widmo poważnego kryzysu gospodarczego. Podczas fali wiosenno – letniej słyszeliśmy, że owoców nikt nie kupi, bo nie są towarem pierwszej potrzeby. Mówiono, że zamknięcie granic z powodu pandemii ograniczy rynki zbytu i uniemożliwi eksport. Było inaczej. Niezależnie od tego, jaki mają Państwo stosunek do pandemii, należy przypuszczać, że na jesieni w tym właśnie kierunku będzie szedł przekaz.

fot. Pixabay

Komentarze

Beta 16:25:16 05-09-2020
Kupuję tylko nasze polskie jabłka, od naszych sadowników. Szkoda tylko że zanikają nasze stare odmiany. Brak koszteli, malinówek,startingów. Życzę udanych zbiorów.

Napisz nowy komentarz