Portal sadownika

Spadek ceny napędza popyt? - bzdura!

27-08-2021 Portal Sadownik.pl

Spadek ceny napędza popyt? - bzdura!

Komentując sytuację na rynku sadowniczym, wciąż mówi się o zbyt niskich cenach owoców, które nie zadowalają producentów, a czasem nawet nie pokrywają kosztów produkcji.

Trzeba rozdzielić dwie sytuacje.

Pierwszą, w której sadownicy nie mają realnego wpływu na oferowane im stawki skupu i są im one odgórnie narzucane. Dotyczy ona sprzedaży owoców przemysłowych, handlu z sieciami supermarketów (czyli współpracy z podmiotami o zagranicznym kapitale) oraz w pewnym stopniu handlu z grupami producenckimi. Należy podkreślić frazę REALNEGO WPŁYWU, bo patrząc trzeźwo, sytuacja, w której polscy sadownicy wstrzymują dostawy owoców po niesatysfakcjonujących ich cenach, jest niewykonalna. Środowisko jest za bardzo zróżnicowane i za mało zjednoczone, aby takie ogólnopolskie akcje miały szansę wypalić.

Druga sytuacja dotyczy handlu, w którym producenci sami ustalają ceny towaru, czyli sprzedaży owoców na rynkach detalicznych i hurtowych.To czy na powiatowym targowisku Piros będzie sprzedawany po 1 zł czy po 3 zł zależy wyłącznie od woli handlujących tam producentów. Nikt nie zabroni takiemu sadownikowi wsadzić w uniwersalkę etykiety z napisem „PIRUS 5 zł/kg”. Jeżeli to zrobi, co najwyżej będzie miał mniej kupujących, ale decyzja należy do niego. Nic nie stoi również na przeszkodzie, aby sadownicy zawiązali na danym rynku detalicznym czy hurtowym własną „zmowę cenową”, czyli żeby ustalili sobie, że jest cena graniczna, poniżej której nie wolno sprzedawać. Jeżeli nie komunikatory społecznościowe, to przynajmniej spacery i rozmowy między alejkami dają taką możliwość.

Prześciganie się w obniżaniu cen wynika z zupełnie błędnego – naszym zdaniem – postrzegania zachowań kupujących na rynkach. Pęd ku obniżaniu cen pojawia się w okresach wyższej podaży owoców. Widok zastawionych alejek powoduje, że sadownicy tracą głowę i gotowi są przeceniać własny towar i sprzedawać go po kosztach produkcji, byle tylko szybko się go wyzbyć. Zachowują się jak spłoszone stado, w którym jeden osobnik zaraża paniką drugiego. Sami psują sobie handel. Obniżanie cen nie ma jednak zauważalnego wpływu na wzrost ogólnego zainteresowania towarem, co chcemy wykazać na przykładach z tego sezonu.

Najpierw obserwacja z dziś, później szersze dane.

Na lokalnym targowisku kilku plantatorów sprzedawało borówkę amerykańską. Wszyscy ustalili cenę 13 – 14 zł za kg, tylko jeden się wyłamał i oferował po 11. Towar sprzedawał równie dobrego sortu co pozostali. Klienci podchodzili i kupowali od każdego z nich. Z rzadka dało się słyszeć komentarze: „panie, sąsiad ma kupę taniej, idę do niego”. Mimo to wszyscy sprzedający do końca obstawali przy swoich cenach. Efekt był taki, że każdy ze sprzedających pozbył się przywiezionego towaru. Ten, który oferował borówkę po 11 zł skończył handel mniej więcej półtorej godziny wcześniej niż pozostali. Kto na tym zyskał, a kto stracił?

Natomiast przykład makroekonomiczny dotyczy wyników ostatniego badania pracowni Kantar, która na zlecenie Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw monitoruje częstość spożywania poszczególnych gatunków owoców w kolejnych miesiącach. Według raportu, spożycie borówki w tygodniu poprzedzającym badanie zadeklarowało 31% respondentów w lipcu 2021, zaś w sierpniu 2021 - 53% badanych. Wynik sierpniowy jest rekordowy od początku prowadzenia sondaży rynku w ramach tego projektu.

Przypomnijmy, że w lipcu 2021 wystąpił bardzo poważny dołek cenowy w handlu borówką amerykańską. Kilogram owoców w hurcie sprzedawał się po 8, maksymalnie 9 zł. Nawet główne media trąbiły, że borówkę można kupić za bezcen. W połowie sierpnia sytuacja się ustabilizowała, a ceny borówki doszły do poziomu 12 – 14 zł. Pomimo wyższych cen, zainteresowanie borówką było aż o 22 punkty procentowe wyższe w sierpniu niż w lipcu!

Ktoś może oczywiście zarzucić, że wnioskowanie wyłącznie na  podstawie analizy konsumpcji jest nierzetelne, ponieważ poza samą ceną, na wybory konsumentów ma wpływ wiele innych czynników, np. konkurencja ze strony innych gatunków owoców. Miesiąc miesiącowi nierówny. To jednak tylko potwierdza naszą tezę, że niska cena nie jest wystarczającym motorem popytu. Liczą się inne czynniki, które powodują, że klienci gotowi są kupić (bądź nie) określony gatunek owoców w danym momencie. Jeżeli popyt jest niewystarczający, to choćby oddawać towar poniżej kosztów produkcji, nie uda się go dostatecznie zwiększyć.

Obniżanie cen jest najgorszą z możliwości kształtowania popytu na owoce. Jak wielokrotnie pisaliśmy, ludzie mają kupować i jeść owoce, bo są smaczne, zdrowe, dobrej jakości, ciekawie zapakowane. Każdy powód jest dobry, nawet ten, że nie zabija się zwierząt. Byle tylko nie kupowali owoców dlatego, że są tanie!

Związane z tematem

Taniego towaru nikt nie uszanuje

Korzystne zmiany w popycie polskich konsumentów na owoce

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz