Rynki arabskie - nowe perspektywy czy utracone szanse?
Rosyjskie embargo było dla nas bolesną nauczką, że dla zachowania bezpieczeństwa sprzedaży jabłek niezbędna jest dywersyfikacja, a więc jednoczesne posiadanie kilku, powiedzmy pięciu – sześciu, zagranicznych rynków zbytu. Partner handlowy powinien być pewny, a współpraca z nim wieloletnia. Rosjanie mogli uderzyć w czuły punkt, ponieważ świetnie zdawali sobie sprawę, że są naszym odbiorcą bezalternatywnym.
Dyskusja na ten temat odżyła po pojawieniu się poważnej groźby utraty kolejnego wschodniego odbiorcy, Białorusi, na którą dostarczamy od 600 do 700 tys. ton jabłek w sezonie. Zaczęto zwracać uwagę na możliwość zaangażowania się w sprzedaż jabłek na rynkach arabskich. Tym bardziej, że nasi główni europejscy konkurenci, Włosi, zaczęli się świetnie z Arabami dogadywać, czego efektem jest wysłanie w pierwszej połowie września do Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich 60 ton jabłek. Na tym oczywiście nie koniec dostaw.
O ekspansji polskich jabłek na rynkach arabskich mówi się już od kilku lat, niestety efekty podejmowanych działań trudno docenić jako zadowalające. Są perspektywy zwiększenia sprzedaży owoców do państw islamskich Afryki Północnej, Półwyspu Arabskiego oraz Azji. Do 2018 roku duże nadzieje wiązano z rynkiem algierskim, o który konkurowaliśmy z Włochami. Tamtejszy rząd wprowadził jednak program doraźnego licencjonowania importu jabłek, co przekreśliło możliwość nawiązania trwałej współpracy. Znaczenia nabiera Egipt – według danych Eurostatu za rok 2019, we wrześniu i październiku 2019 wyeksportowaliśmy tam 22 tys. ton jabłek, co oznacza wzrost o 1/3 w porównaniu z rokiem 2018. Egipt w 2019 roku był drugim kierunkiem eksportu polskich jabłek, zaraz po Białorusi. Niestety na tym koniec dotychczasowych sukcesów Polski na rynkach islamskich.
Podstawowe znaczenie dla produkcji jabłek na daleki eksport ma dotrzymanie ścisłych wymagań jakościowych. Całościowo kwestia jakości polskich jabłek pozostawia jeszcze wiele do życzenia, widać tu jednak znaczny postęp i istnieje dużo sadów, które produkują owoce najwyższej jakości, dostatecznie trwałe, które mogłyby wytrzymać bardzo długi, bo nawet czterdziestodniowy, transport na rynki arabskie.
Niezbędne jest także prężne funkcjonowanie zrzeszeń producenckich, które zawierałyby z zagranicznymi odbiorcami kontrakty i zdolne byłyby dostarczyć w określonym czasie zamówioną ilość towaru. W grupie siła, większy dostawca może więcej. Z indywidualnymi producentami nikt nie będzie chciał rozmawiać. Wielką pomocą byłoby także wsparcie ze strony instytucji rządowych i samorządowych.
Istnieją również indywidualne wymagania stawiane przez islamskich odbiorców. Dotyczą one przede wszystkim odmian – na przykład w krajach Afryki Północnej najpopularniejsze są odmiany zielonoowocowe bądź jednolicie czerwone. Czasami współpraca z dalekimi odbiorcami wymagałaby podjęcia przez grupy producenckie dodatkowych inwestycji. Na przykład Indonezja, inny rynek islamski, sprowadza wyłącznie jabłka woskowane. Ich dostarczycielem są Stany Zjednoczone. Współpraca z tym rynkiem wymagałaby zakupu urządzeń do woskowania jabłek.
Ważny jest także sposób załatwiania spraw z Arabami. Tamtejsi odbiorcy, przedstawiciele wielkich firm, cenią sobie przede wszystkim kontakty „twarzą w twarz”. Spotkania bezpośrednie odnoszą najlepsze rezultaty, mile widziane są wizytacje przedstawicieli firm w Polsce i w krajach arabskich. Dlatego ogromne znaczenie mają targi, podczas których zaznacza się swoja obecność, siada się przy stole i podejmuje rozmowy. Przykładem może być udział przedstawicieli ZSRP i Unii Owocowej w targach w Dubaju w listopadzie 2019. Obecnie możliwości organizowania takich przedsięwzięć są mocno ograniczone z uwagi na koronawirusa.
Odnosząc się do pytania postawionego w tytule – szanse na pewno nie są stracone, a o islamskiego odbiorcę musimy walczyć aż do zwycięstwa. Mamy silnych rywali, ale za naszymi jabłkami stoi wysoka jakość, wyjątkowy smak, konkurencyjne ceny. Miejmy nadzieję, że czas koronawirusowego zastoju skończy się jak najprędzej, a rozmowy z dalekimi odbiorcami przyniosą pożądane skutki, dając na rynku polskich jabłek jako taką stabilizację.
Fot. Pixabay
Komentarze
Brak komentarzy