Portal sadownika

Relacja z protestu rolników w Warszawie, 13 X 2020

14-10-2020 Portal-Sadownik.pl

Relacja z protestu rolników w Warszawie, 13 X 2020

„Najgorsza władza to ta, która niszczy swojego żywiciela”

Taki napis widniał na jednym z transparentów niesionych podczas demonstracji. W dużej mierze streszcza on postulaty przedstawicieli środowiska rolniczego, którzy zjawili się tłumnie 13 października 2020 w Warszawie.

Masowy protest skierowany był przeciwko procedowanej przez parlament ustawie, którą media nazwały „piątką Kaczyńskiego dla zwierząt”, zaś rolnicy ochrzcili ją „piątką przeciw rolnictwu”. Ustawa przewiduje gruntowne zmiany w polskiej produkcji zwierzęcej, m. in. zakaz rozrywkowego wykorzystywania zwierząt, likwidację hodowli zwierząt futerkowych, zakaz uboju rytualnego. Napisano ją bez jakiejkolwiek konsultacji ze środowiskiem rolniczym, pod dyktando organizacji ekologicznych.

Szczególnie bulwersującą zmianą jest wprowadzenie tzw. społecznego nadzoru chowu zwierząt, w myśl którego osoby bez zielonego pojęcia o produkcji zwierzęcej, zyskałyby uprawnienia, aby w asyście policji szturmować gospodarstwa rolne i dokonywać zaboru inwentarza. Przypomnijmy, że w obecnej chwili podmiotami upoważnionymi do przeprowadzania kontroli w gospodarstwach rolnych są inspektorzy weterynaryjni, ludzie wykształceni i odpowiednio do pełnienia swoich funkcji przygotowani. Jakimi kryteriami przy ocenie nieprawidłowości w chowie zwierząt mieliby się kierować społeczni przedstawiciele organizacji ekologicznych? Osoby, które posiadają w bloku jednego psa albo papugę miałyby sprawować nadzór nad profesjonalnymi producentami?

Rolnicy odpalają racę

Sprzeciw budzi natychmiastowe wygaszenie dwu bardzo dochodowych gałęzi polskiego rolnictwa, a więc produkcji surowca futrzarskiego i mięsa koszernego uzyskiwanego z uboju rytualnego. Rolnikom zabroniono by wykonywania ich pracy, nie oferując w zamian żadnej alternatywy.

Przeciwko szkodliwym dla polskiego rolnictwa zmianom wypowiedział się minister Jan Krzysztof Ardanowski, co niestety przypłacił stanowiskiem. Czarę goryczy przelało mianowanie na jego następcę niejakiego Grzegorza Pudy, inicjatora prac nad arcyszkodliwą ustawą. Rolnicy uznali to posunięcie za akt pogardy wobec ich postulatów. Pudę uważają za osobę niekompetentną, która nie próbuje nawet ukrywać faktu, że nie zamierza bronić interesów rolnictwa i polskiej wsi.

Sprzeciw narastał lawinowo. Do hodowców zwierząt zaczęły dołączać inne grupy producentów rolnych. Protest był kwestią czasu.

Protest rolników

Rolnicy połączeni wspólną sprawą

13 października 2020 w Warszawie środowisko rolnicze pokazało jedność, jakiej nie widzieliśmy od bardzo dawna. Nie miały znaczenia podziały i różnice polityczne – liczył się tylko wspólny cel. Przed godziną 10:00 na Placu Zawiszy zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy osób. Byli wśród nich hodowcy bydła, trzody chlewnej, drobiu, koni, ryb, zwierząt futerkowych. Zjawili się myśliwi, weterynarze, przetwórcy rolni, członkowie izb rolniczych, studenci i uczniowie szkół rolniczych, pracownicy naukowi. Silnie reprezentowana była produkcja roślinna, w której nie brakło również członków naszej branży, czyli przedstawicieli sektora ogrodniczego. Była i część obywateli nie związanych z rolnictwem, którym po prostu leży na sercu dobro polskiej produkcji rolnej i bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Wszystkich tych ludzi łączyła świadomość, że rolnictwo jest rynkiem naczyń połączonych – gdy jeden traci, odbija się to na innych. Od jednej dziury wszystko popruje się jak tkanina.

Frekwencja dopisała. Na przekór okropnej pogodzie, ulewnemu deszczowi i zimnu, do Warszawy zjechali się rolnicy z całego kraju, by walczyć o swoją przyszłość i możliwość kontynuowania uczciwej, ciężkiej pracy. By zarabiać na samodzielnym gospodarowaniu, a nie chodzić ze styropianowym kubkiem po prośbie.

Przybyli ludzie młodzi i starzy, a nawet inwalidzi, którym należy oddać za to poświęcenie i determinację szczególne uznanie. Rolnicy sami się zorganizowali – podejmowali działania w Internecie, spotykali się w parafiach, organizowali autobusy.

Protesty rolników

Protesty na Placu Zawiszy zaczęły się od przemówień liderów organizacji rolniczych. Powiewały biało – czerwone flagi i transparenty z hasłami rolników. Wyły syreny, hałasowały gwizdki i trąbki. Było mnóstwo ludzi. Później marsz ruszył Alejami Jerozolimskimi w kierunku Dworca Centralnego. Następnie wystąpienia przeniosły się pod budynek sejmu.

Trzeba podkreślić, że demonstracje odbywały się w pokojowej atmosferze, w poczuciu solidarności i patriotyzmu, a uczestnicy wykazali się wielką kulturą, której mogliby uczyć się od polskich rolników francuscy czy amerykańscy zadymiarze. Policja nie ingerowała. Widać otrzymała stosowne rozkazy, aby dyskretnie chronić protestujących i usuwać się im z drogi. Niestety mniej zrozumienia dla sprawy rolników okazali niektórzy mieszkańcy Warszawy. „Bydło nie naród” – mówili, bo nie mogli dostać się samochodami na jakieś spotkanko służbowe. Bo nie raczyli z myślą o współobywatelach wyjść z domu godzinę wcześniej, mimo że od dawna było wiadomo o dacie i godzinie protestu. Taką postawę można określić tylko jednym słowem: dziadostwo.

Wspaniale, że protest doszedł do skutku i mamy nadzieję, że rząd zawróci z drogi szkodliwej dla polskich rolników. Cieszymy się, iż mogliśmy zaznaczyć tam naszą obecność i mieć w wydarzeniu jakiś maleńki wkład. Teraz piłeczka jest po stronie władzy.

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz