Portal sadownika

Przybywa marketów, ubywa targowisk

23-10-2020 Portal-Sadownik.pl

Przybywa marketów, ubywa targowisk

Biurowce zamiast targowisk

Bardzo niepokojącym i jednoznacznie niekorzystnym zjawiskiem jest likwidowanie przez gminy lokalnych targowisk. Dotyczy to wszystkich regionów naszego kraju. Bardzo często place targowe sprzedawane są na inwestycje deweloperskie. W miejsce polskich bazarów za zagraniczny kapitał budowane są biurowce. Polscy producenci owoców i warzyw tracą kolejne lokalizacje, w których mogą sprzedawać swoje płody rolne odbiorcy detalicznemu. Z kolei konsumentów zmusza się do bezalternatywnego kupowania chłamu z sieciówek.

Dlaczego zamyka się targowiska?

Gminy argumentują, że utrzymanie targowisk jest dla nich nierentowne. Tymczasem, jak już pisaliśmy wielokrotnie, nie każda działalność podejmowana przez sektor państwowy musi przynosić mu dochody. Jeżeli coś, jak na przykład produkcja rolna, przynosi korzyści całemu społeczeństwu, to we wspólnym interesie państwo powinno z naszych podatków podtrzymywać tego funkcjonowanie.

Dla wielu mniejszych gospodarstw ogrodniczych taka drobna sprzedaż detaliczna jest podstawowym źródłem dochodu. Niektóre ukierunkowane są na przetwórstwo, produkując i sprzedając w okolicy swoje wyroby, np. syropy, konfitury, przeciery. Lokalny bazar jest również miejscem, gdzie sprzedaje się mniejsze ilości rzadkich odmian owoców, których nie przyjmą nam do skupu. Zabierając gospodarstwom możliwość lokalnej sprzedaży swoich produktów, pozbawia się polskie rodziny źródła utrzymania, natomiast konsumentom odbiera się możliwość nabywania zdrowych, tanich, pochodzących prosto od producenta owoców i warzyw.

W latach 2007 – 2017 ubyło aż 110 stałych targowisk. Tylko w 2017 zlikwidowano ich 26. Jednocześnie żadnych targowisk nie przybywa. Gminy są obojętne na apele miejscowej społeczności. Trzeba mieć na względzie, że targowiska zajmują często duże działki o bardzo atrakcyjnym umiejscowieniu, których wartość rynkowa jest wysoka. Na co samorządy przeznaczają pieniądze uzyskane z ich sprzedaży? Pewnie na spłatę długów…

Producenci ryzykujący prowadzenie handlu ulicznego, narażają się na duże grzywny, a nawet konfiskatę towaru.

Markety rosną jak grzyby po deszczu

Nowych placów targowych nie przybywa. Tymczasem jak grzyby po deszczu wyrastają markety, bardzo często w pobliżu zlikwidowanego bazaru. W prawie każdej mniejszej miejscowości jest Dino czy Biedronka. Wyraźnie dąży się do tego, aby konsumentów przekierować do zakupów w sieciach handlowych, zamiast na bazarach.

Fot. Pixabay

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz