Portal sadownika

Prognoza zbiorów jabłek w 2021 według GUS - jakie wnioski?

30-07-2021 Portal-Sadownik.pl

Prognoza zbiorów jabłek w 2021 według GUS - jakie wnioski?

Główny Urząd Statystyczny opublikował prognozę co do wielkości zbiorów jabłek w 2021 roku. Według szacunków, mają one wynieść 3,6 mln t, czyli o 2,8% więcej niż w roku ubiegłym.

Jak co sezon, informacje podawane przez GUS wzburzają sadowników, którzy obawiają się, że wpłyną one na niskie ceny owoców. Niektórzy producenci zarzucają analitykom nierzetelność i podważają wyniki ekspertyz. Trzeba mieć jednak świadomość, że oficjalne prognozy podawane przez Urząd mają dużą wartość i znaczny wpływ na rynek owoców. Mówiąc prościej – prognoza GUSu to nie opinia sąsiada spod sklepu. Dlatego nie należy bagatelizować raportu ani podchodzić do niego zbyt emocjonalnie, tylko spróbować z niego wyciągnąć wnioski.

Wielkość zbioru

Jak wcześniej wspomniano, GUS szacuje, że tegoroczne zbiory wyniosą 3,6 mln t. Jak każdy szacunek, jest on obarczony pewnym ryzykiem błędu. Wydaje się jednak, że błąd ten nie jest znaczny. Urząd zaznacza, że na ostateczny zbiór będą miały wpływ czynniki atmosferyczne, które wystąpią do końca sezonu. Podważanie ekspertyzy GUSu jest bezcelowe, bo ten rząd wielkości jest w obecnym roku prawdopodobny – pamiętajmy, że nie wystąpiły żadne czynniki, które mogłyby istotnie wpłynąć na spadek produkcyjności sadów jabłoniowych. Mroźna zima nie wyrządziła strat w skali kraju. Wiosną nie było typowego okresu przymrozkowego. Wegetacja rozpoczęła się z obfitymi zapasami wody w glebie i również obecnie nie obserwuje się problemów z suszą rolniczą. Gradobicia występują co roku i jest to czynnik mający znaczenie lokalne, ale nie wpływa na spadek zbiorów w skali całego kraju. Zresztą nie tylko plon jabłek, ale również innych produktów rolnych (np. rzepaków, ziemniaków, zbóż) zapowiada się dobrze.

Jeżeli chodzi o samą wielkość, to 3,6 mln t nie jest zbiorem kolosalnym, lecz po prostu dobrym. W związku z tym wcale nie musi on (a nawet nie powinien) oznaczać problemów z zagospodarowaniem jabłek. Jest to o 200 tys. t więcej niż zebraliśmy w roku ubiegłym i mniej więcej tyle samo, co zebraliśmy w roku 2016 (ryc. 1.). Biorąc pod uwagę, że wystąpiły w tym roku sprzyjające produkcji owoców warunki atmosferyczne, zbiory jabłek mogły być znacznie wyższe. Ale nie są. Może mieć na to wpływ spadek powierzchni uprawy owoców, na którą zwraca uwagę GUS.

Zbiory jabłek w latach 2016 - 2021Ryc. 1. Zbiory jabłek w latach 2016 - 2021 (prognozowane przez GUS zbiory jabłek w 2021 zaznaczono na wykresie kolorem czerwonym).

W ogólnej produkcji istotny jest także udział jabłek poszczególnych odmian, a takich szacunków niestety brakuje. Na podstawie opinii sadowników i obserwacji własnych, można wskazać, że w tym sezonie istotnie niższe będą zbiory Jonagoldów, na których obserwowano słabe zawiązanie. W niektórych sadach zawiódł również Mutsu. Ogólnie dostało się triploidom, na co mogły mieć wpływ problemy z zapyleniem. Może być to dobry znak dla producentów jabłek z grupy Jonagolda, gdyż są to odmiany o dużym potencjale eksportowym, a nie zanosi się, aby na rynku było ich dużo. Natomiast na Gali problem był odwrotny – jest to odmiana plenna, która zawiązała dużo owoców i niektórzy mieli problemy z ich chemicznym przerzedzeniem. Gala jest jednak sztandarową odmianą w europejskiej produkcji i również jest na nią duży popyt.

Popyt i ceny

Gdy ktoś spośród grona sadowników spróbuje wydać jakąś prognozę co do cen jabłek, przeważnie spotyka się to z negatywnym odbiorem. Większość przyjmuje, że jakie będą ceny, to się dopiero okaże w sezonie.

Tak rzeczywiście jest – polski rynek jabłek jest zbyt nieprzewidywalny, aby można pozwolić sobie na jakiekolwiek prognozy cen. To jednak bardzo źle, bo dużo łatwiej byłoby rozplanować sprzedaż, gdyby ceny w mniejszym lub większym przybliżeniu dało się przewidzieć.

Błędem jest koncentrowanie się wyłącznie na wielkości zbioru, bo z niej jeszcze niewiele wynika. Trzeba ją rozpatrywać w kontekście popytu, czyli potencjalnych możliwości zbytu owoców. Na popyt składa się zarówno zainteresowanie jabłkami na rynku krajowym, jak i na rynkach zagranicznych. Widzimy kilka czynników, które mogą mieć wpływ na popyt na jabłka w sezonie 2021/22.

Chociaż do takich informacji należy podchodzić z dużą rezerwą, napływały do Polski doniesienia o srogich przymrozkach na Południu Europy w początkach sezonu. Raczej nie objęły one Beneluksu, jednak tam sadownicy musieli niedawno zmagać się ze skutkami katastrofalnych powodzi. Plon z sadów zalanych mieszaniną wody opadowej, ścieków i śmieci, nadaje się tylko do utylizacji. Jest to więc szansa dla polskich jabłek, aby pokryć straty w zagranicznej produkcji.

Po drugie, czymś, czego niestety nie bierze już pod uwagę GUS, jest produkcja owoców w ogrodach przydomowych i na działkach. Nie jest ona bez znaczenia. Ma duży wpływ na popyt na jabłka deserowe w pierwszych miesiącach po zbiorze. Ponieważ w tym sezonie warunki pogodowe sprzyjały zawiązywaniu owoców, na działkach obserwuje się spore obłożenie drzew. Tym bardziej, że były one wypoczęte po ubiegłym, przymrozkowym sezonie, kiedy nie owocowały. Bez większych nakładów pracy można będzie zebrać dużo owoców z drzew, którymi ktoś nie zajmuje się profesjonalnie. Wśród tej znacznej części Polaków, którzy posiadają jakieś drzewa owocowe w ogrodach, może być mniejsze zainteresowanie jabłkami w październiku i listopadzie. Sięgną oni po jabłka zimą. Druga kwestia z tym związana, dotyczy produkcji jabłek przemysłowych. Właściciele małopowierzchniowych, często zaniedbanych sadów nieprofesjonalnych, w swej dużej liczbie, wciąż pozostają istotnym producentem jabłek przemysłowych, które zawożą do skupów. Dostarczają mieszanki ogrodowe jabłek różnych odmian, będące w różnym stopniu dojrzałości, które z uwagi na dużą zawartość ekstraktu i niską kwasowość, nie są dogodnym surowcem przemysłowym. A jednak skupy przyjmują je, podobnie jak odpad z sadów wytwarzających owoce deserowe. Praktycznie nie mamy w Polsce typowych sadów przemysłowych. Poza tym czynnikiem związanym z produkcją nieprofesjonalną, trudno dostrzec inne, które mogłyby wpłynąć na wzrost lub spadek popytu na jabłka w kraju. Czekająca nas czwarta czy dwudziesta fala pandemii koronawirusa, nie sprowokuje już takiego popytu na owoce jak w pamiętnym 2020 roku, bo nastąpił efekt „wysycenia odbiorcy informacją”.

Po trzecie, dla cen osiąganych przez jabłka niezwykle istotny jest rozkład ich podaży na rynek. Pisaliśmy już o zjawisku oddziaływania poprzedniego sezonu przechowalniczego na ten obecny. W Polsce na decyzje co do długości okresu przechowywania jabłek zasadniczy wpływ ma sytuacja z poprzedniego sezonu. W okresie przechowalniczym 2019/2020 jabłka osiągały bardzo wysokie notowania w końcówce sezonu, więc w 2020/2021 bardzo wielu producentów postanowiło przetrzymać towar do samego końca, licząc, że uzyskają za niego równie wysokie ceny co rok wcześniej. Okazało się to błędnym założeniem. W efekcie duża część jabłek skumulowała się w okresie późnej wiosny, kiedy popyt na owoce ziarnkowe z przechowalni słabnie, bo konsumenci oczekują już świeżych owoców sezonowych. Rynek zareagował spadkiem cen. Czym poskutkuje to w sezonie 2021/2022? Zapewne wielu producentów będzie próbowało upłynnić możliwie największą część  towaru tuż po zbiorach, wnioskując po poprzednim sezonie, że długie przechowywanie się nie opłaca. Dołożą się ze swoim tonażem wszystkie te gospodarstwa, które sprzedać muszą, bo nie mają zaplecza przechowalniczego. Wysyp towaru i narzekanie co do jego niskich cen przypadnie na początek sezonu, a mniejsze ilości sprzedadzą się drożej pod koniec, po okresie przechowywania.

Czytaj więcej: Jak długo przechowywać jabłka? Stopniowa wyprzedaż zamiast czekania do końca sezonu? - analiza sytuacji z pięciolecia

Jakość

Nie da się również mówić o jabłkach, nie biorąc pod uwagę ich jakości. Tegoroczny sezon, w przeciwieństwie do poprzedniego, raczej sprzyjał lepszej jakości owoców. Gleba była uwodniona, w związku z czym drzewa mogły pobierać wapń i odkładać go w zawiązkach do opadu czerwcowego. Nie było znacznych przymrozków, a umiarkowane temperatury w początkowym okresie po kwitnieniu nie popędzały zawiązków do zbyt szybkiego wzrostu, toteż mniejsze było ryzyko ordzawień.

W drugiej połowie sezonu produkcyjnego dostatek wody w glebie sprzyja zwiększaniu przez owoce średnicy, ale: na odmianach, na których obserwowano obfite zawiązanie kaliber będzie zależał od skuteczności przerzedzania, zaś na Jonagoldach możliwe są problemy z przerastaniem owoców.

Dla przechowywania się owoców ważna będzie także pogoda w okresie zbiorów. Jeżeli będą im - tak jak w roku ubiegłym - towarzyszyć silne deszcze, będą pojawiać się problemy z chorobami przechowalniczymi i wzrośnie udział odsortu.

Podsumowując, nie wydaje się nam, aby sezon zapowiadał się w czarnych barwach. Wiele zależy od tego, w jaki sposób sami rozegramy sprzedaż jabłek. Czy w panice sprzedamy wszystko na początku sezonu, robiąc tylko przysługę grupom producenckim? Albo też wszystko przetrzymamy do końca, kiedy jabłka nie będą już miały szans w konkurencji z truskawką? A może zapewnimy w miarę jednostajne ceny, stopniowo wyprzedając owoce? Czy będziemy poddawać się manipulacjom rynkowym ze strony zagranicznych spekulantów? Czy będziemy w stanie solidarnie żądać odpowiedniej ceny za własny towar i własną pracę?

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz