Holandia: Współpraca sadowników w czasie przymrozków jest normą
Holenderski sadownik, Joel Roks, udzielił wywiadu portalowi Hart van Nederland, w którym opisywał, jak w jego kraju chroni się uprawy owoców przed przymrozkami. Mówił między innymi o zraszaniu nadkoronowym, maszynach ogrzewających powietrze w sadzie, świecach przeciwprzymrozkowych – właściwie o niczym, czego byśmy u nas nie znali.
Interesujący jest jednak akapit, w którym Holender opisuje ścisłą współpracę między sadownikami w tym trudnym dla wszystkich ogrodników okresie. Podaje on, że producenci mają do siebie numery telefonów. Ostrzegają się nawzajem w razie spadku temperatury poniżej progu krytycznego. Pełnią dyżury, tzn. umawiają się, aby jeden budził drugiego, kiedy zbliża się przymrozek, dzięki czemu wszyscy mają szansę chociaż trochę odpocząć z korzyścią dla zdrowia. Posiadacze stacji meteorologicznych z systemami ostrzegania przed przymrozkami przekazują informacje sąsiadom, którzy ich nie mają.
Wydaje się, że zacieśnienie współpracy, nie tylko w okresie przymrozków, ale także podczas ochrony przed parchem oraz w czasie zbiorów i sprzedaży owoców do skupów - wyszłoby nam wszystkim na dobre. Niestety wśród polskich sadowników wciąż brakuje porozumienia, a nawet pojawiają się konflikty (wywołane np. podkupywaniem przez sąsiada Ukraińców w trakcie zbiorów). Znacznie utrudnia to rozwój branży i nikomu nie służy.
Ostatnie dekady rozwoju polskiego sadownictwa to przenoszenie na nasz grunt rozwiązań wzorowanych na holenderskich sadach. Niektóre z nich sprawdziły się w naszych warunkach i wniosły do polskich sadów powiew nowoczesności, natomiast inne okazały się zupełnym niewypałem, kompletnie nie dostosowanym do naszych realiów opłacalności produkcji i odmiennych niż holenderskie warunków klimatycznych. Przykładem mogą być siatki przeciwgradowe, które na Zachodzie opłacają się kwaterach z odmianami klubowymi, ale w polskich sadach z Szampionem sprzedawanym w kwietniu po 1,3 zł za kg – już niekoniecznie. O takim lekkomyślnym powielaniu schematów z zagranicy jako polskiej cesze narodowej pisał sam Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”: Co Francuz wymyśli, Polak polubi.
Ważne zatem, aby podpatrywać zachodnie tendencje, ale wdrażać je „z głową”, pamiętając, że mamy nasz Instytut i inne ośrodki naukowe, w których całe pokolenia badaczy pracowały nad technologią uprawy umożliwiającą uzyskanie wydajnego plonowania przy akceptowalnych nakładach finansowych. Więcej współpracy w okresach trudnych dla produkcji owoców oraz dzielenie się wiedzą to coś, co z całą pewnością warto przenieść na polski grunt.
Czy zacieśnienie współpracy między sadownikami w okresie przymrozków (i nie tylko) jest możliwe w polskich realiach?
Związane z tematem
Siatki przeciwgradowe - czy ta inwestycja ma szansę się zwrócić?
Komentarze