Portal sadownika

Epidemia parcha jabłoni? Naprawdę?

29-09-2021 Portal-Sadownik.pl

Epidemia parcha jabłoni? Naprawdę?

Jak w każdym sezonie, kiedy zapowiadają się wyższe zbiory, zamiast rozsądnego planowania sprzedaży, u producentów jabłek ujawnia się myślenie życzeniowe – wmawianie sobie, że nastąpiło coś, co wbrew prognozom znacznie te zbiory zaniżyło. Zazwyczaj są to przymrozki. „Wszystko zmarzło, nima japka” – da się słyszeć, po czym na rynkach hurtowych alejki są tak zastawione, że trudno wcisnąć szpilkę.

Ponieważ w bieżącym sezonie przymrozków po prostu nie było i nikt by nie uwierzył w to, że spowodowały one liczące się straty w skali kraju, zaczyna się szukać innych czynników. Bardzo modne w ostatnim czasie są epidemie, być może dlatego coraz częściej wśród sadowników słychać głosy o „epidemii parcha”, dzięki której jabłek w sezonie przechowalniczym 2021/2022 będzie jednak brakować.

Popatrzmy rozsądnie. Mamy XXI wiek. Nie lata pięćdziesiąte, nie osiemdziesiąte XX wieku, ale lata dwudzieste XXI wieku. Na rynku pod dostatkiem jest środków ochrony roślin, które przeciwdziałają wystąpieniu parcha. Mamy sprawdzone strategie zapobiegania tej chorobie w sezonach mniej i bardziej wilgotnych. Czy parch jabłoni rzeczywiście może spowodować obniżenie zbiorów jabłek handlowych, czyli tych produkowanych i wprowadzanych na rynek przez sadowników profesjonalnych?

Jak w każdym wilgotnym sezonie, również w 2021 roku producentom mogły przytrafić się „wpadki” w kwaterach z odmianami bardziej podatnymi na parch jabłoni. Wynikają one z pewnych zaniedbań, na przykład niewłaściwego terminu zabiegów, nieprawidłowego monitoringu zagrożenia albo zbyt niskiej częstotliwości opryskiwań. Nie powinno to jednak mieć wpływu na spadek zbioru w skali całego kraju. Jeżeli ktoś jest profesjonalnym sadownikiem, to znaczy z produkcji jabłek czerpie podstawowy zysk, a nie potrafi poradzić sobie z ochroną sadu przed parchem w normalne w naszej szerokości geograficznej, czyli wilgotne sezony, to z korzyścią dla całej branży powinien pomyśleć o zajęciu się czymś innym (albo o zmianie doradcy). O tym, że w 2021 roku należy przyłożyć się do ochrony przed parchem mówiło się i pisało wszędzie - niemożliwe, żeby te wiadomości nie dotarły do sadowników, którzy żyją z produkcji jabłek. Stosowanie prawidłowej ochrony pozwala obniżyć straty związane z parchem jabłoni do poziomu, który nie ma istotnego wpływu na wynik ekonomiczny. I tak właśnie jest w większości profesjonalnych gospodarstw sadowniczych.

Czynnik ten, jeżeli w ogóle będzie miał jakieś znaczenie, to tylko do listopada/grudnia, a więc nie dłużej niż w roku ubiegłym, kiedy na lokalnych ryneczkach rzeczywiście sporo było jabłka ze śladami parcha.

Starty w plonie mogą pojawić się w sadach zaniedbanych albo w ogródkach działkowych, ale przecież produkcja przydomowa nie ma istotnego wpływu na rynek owoców, ponieważ produkowane tam jabłka nie spełniają norm handlowych. Na to, co nas najbardziej interesuje, a więc na handel wysokiej jakości jabłkiem deserowym, parch nie będzie miał żadnego wpływu. Zresztą nawet na działkach zawiązanie na wypoczętych po ubiegłym sezonie drzewach było tak duże, że amatorzy bez trudu odsortują sobie jabłek na tyle, aby wystarczyło im to do listopada/grudnia.

Producenci, którzy przywiązują wagę do rzekomej „epidemii parcha” i jej wpływu na rynek owoców, przeżyją rozczarowanie. Może ona mieć również negatywny wpływ na ich decyzje co do postępowania z wyprodukowanym towarem. Myśląc, że zbiory będą niższe niż zakładano, skierują do chłodni także słabej jakości towar, który w miesiącach, kiedy zacznie się prawdziwy handel porządnym jabłkiem, będzie psuł sprzedaż, robiąc wrażenie sztucznego tłoku.

Mówić o parchu – można jak najbardziej, żeby przed rozpoczęciem handlu budować na rynku napięcie, że towaru może brakować i będzie on w cenie. Tak robią zresztą na Zachodzie. Ale nie wierzyć w to.

Samemu powinniśmy postępować tak, jak robi się, kiedy zapowiadają się wysokie zbiory. Zamykać w chłodni towar najwyższej jakości. Wypromować najwyższej jakości jabłko deserowe jako wizytówkę polskiej produkcji. Promować polskie jabłka na rynku krajowym. Nie oddawać porządnej Gali Must za 70 gr. Lobbować przeciwko wyniszczającej polityce sieci handlowych. Szukać i rozwijać nowe rynki (np. Egipt, Indie). Naciskać na rząd, aby jak najszybciej rozwiązał konflikt polityczny z Białorusią. Robić wszystko, co przysłuży się sprzedaży naszych owoców po jak najkorzystniejszych cenach.

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz