Portal sadownika

Polskie rynki hurtowe - jak jest, jak mogłoby być?

29-11-2021 Portal-Sadownik.pl

Zmniejsza się rola rynków hurtowych jako kanału zbytu owoców przez profesjonalnych sadowników. Nie jest to korzystne zjawisko - mimo że sprzedaż owoców na sortowanie jest znacznie wygodniejsza, to bezpieczniej funkcjonuje się na rynku, kiedy ma się różne alternatywy zbytu. Zdominowanie handlu przez grupy producenckie i zagraniczne sieci grozi monopolem.

Sprzedaż na rynkach hurtowych jest trudna i pracochłonna, wymaga wielu godzin spędzonych na szykowaniu towaru i jeszcze więcej czasu spędzonego na placu w oczekiwaniu na klienta, ale ma jedną, ważną przewagę - ceny tam ustalają sami producenci w bezpośrednich transakcjach ze swoimi odbiorcami. Kupiec widzi towar, a producent dostaje gotówkę do ręki.

Jedna z przyczyn spadku zainteresowania sadowników sprzedażą na rynkach hurtowych to coraz lepiej widoczna profesjonalizacja polskiej produkcji sadowniczej. Sytuacją idealną byłoby, gdyby zawodowy producent miał możliwość skupienia się na tym, co do niego należy, czyli na wyprodukowaniu owoców o dokładnie takich parametrach, jakich wymaga od niego rynek. Obrotem handlowym powinien zająć się pośrednik, który ma pełne możliwości sortowania, przechowywania i dystrybucji owoców. Za tę usługę pobiera swoją prowizję. Jeżeli taka współpraca jest korzystna zarówno dla producenta, jak i pośrednika, to obie strony są zadowolone. Realia rynku są jednak inne i nie każdemu sadownikowi udaje się nawiązać satysfakcjonującą współpracę z pośrednikami.

Drugą, bardzo ważną, ale niestety rzadko dyskutowaną przyczyną spadku roli polskich rynków hurtowych w handlu owocami jest to, że handel na nich nie odpowiada współczesnym standardom znanym z Europy Zachodniej. Nie chodzi o to, aby Polacy bez zastanowienia kopiowali wzorce znane z Niemiec czy Włoch, bo jako liczący się producent niemal każdego gatunku owoców powinniśmy mieć możliwość ustalania własnych standardów. Jednak te standardy powinny spełniać przynajmniej minimum oczekiwań współczesnych kupujących. Tymczasem mamy w handlu hurtowym realia z lat 90. ubiegłego wieku, które może jeszcze są do zaakceptowania dla kupców z Polski albo byłych republik Związku Radzieckiego, ale kompletnie dyskwalifikują krajowy hurt ze sprzedaży owoców na rynki zachodnie.

Jeżeli standardy polskiego handlu hurtowego nie ulegną poprawie (a raczej się na to nie zanosi), to w kolejnych latach będzie on dalej tracił na znaczeniu. Już teraz na wielu rynkach hurtowych w kraju mamy do czynienia z czymś, co można nazwać „detaliczną sprzedażą hurtową” – sprzedaje się lokalnym sklepikarzom, ewentualnie indywidualnym klientom po jednej skrzynce owoców na bieżące zaopatrzenie czy na przetwory. Taka sprzedaż też może być korzystna, ale powinna być tylko uzupełnieniem, a nie istotą działania rynku hurtowego. Natomiast większe podmioty (czy tym bardziej odbiorcy zagraniczni) korzystają z usług pośredników, którzy oferują im bardziej „cywilizowane” warunki handlu niż w zakupie bezpośrednio od producenta na rynku hurtowym. Tym sposobem duży hurt zostanie całkowicie przejęty przez pośredników, którzy mogą zaoferować swoim odbiorcom bardziej satysfakcjonujące ich warunki handlu.

A przecież giełdy, z uwagi na atrakcyjną lokalizację w pobliżu dużych miast, dobry dojazd i bliskość centrów produkcji owoców i warzyw, mają duży potencjał w zaopatrywaniu krajowych i zagranicznych odbiorców hurtowych. Dla producentów byłoby to bardzo korzystne, ponieważ otrzymywaliby pieniądze do ręki, bez żadnych potrąceń dla pośredników. Zawsze to jakaś realna alternatywa dla branży znajdującej się w coraz trudniejszym położeniu.

Okres spoczynku drzew i krzewów owocowych, kiedy nie zajmujemy się zagadnieniami związanymi z bieżącą produkcją, to dobry czas na dyskusję o tym, jak można by usprawnić handel. Co mogłoby ulec zmianie na polskich rynkach hurtowych? Poniżej kilka przykładów z bieżących obserwacji. Trzy pierwsze odnoszą się do producentów, a dwa następne do administracji rynków hurtowych.

1. Opakowania

Standardowym opakowaniem dla owoców twardych pozostaje w polskim hurcie drewniana skrzynka uniwersalka. Opakowania tego rodzaju nie wykorzystuje się w handlu zagranicznym. Więksi odbiorcy nie są zainteresowani zakupem towaru w zgrzebnych uniwersalkach. Poszukują innych opakowań, w których nie sprzedają polscy sadownicy. Dlatego zwracają się do pośredników, którzy są w stanie zapewnić im towar o parametrach, których poszukują oraz spakowany tak, jak sobie tego życzą.

Zresztą kondycja tych drewnianych skrzynek często pozostawia wiele do życzenia – są wielokrotnie zbijane gwoździami, brudne, nie wyglądają atrakcyjnie. Mówiąc ogólnie – uniwersalka nie jest opakowaniem uznawanym za higieniczne. I chociaż nie ma ono żadnej przyszłości w profesjonalnym handlu, pewnie długo jeszcze pozostanie standardem na polskich rynkach hurtowych. Na niektórych rynkach (szczególnie w Broniszach) pojawiają się producenci z jabłkami spakowanymi w kartony, jednak ten rodzaj opakowania nie jest przez obecnych odbiorców premiowany. Przyzwyczaili się oni do drewnianych uniwersalek, z którymi przyjeżdżają na podmianę.

Jeżeli chodzi natomiast o owoce miękkie (np. truskawki, porzeczki, borówki), to dominują tutaj łubianki wyplatane z łuszczki drzewnej. Zgodnie z zaleceniami Głównego Inspektoratu Sanitarnego, powinny być one traktowane jako opakowania jednorazowego użytku. Jest przeciwnie – użytkuje się je aż do rozerwania (a często nawet skleja taśmą klejącą)  i przyjmuje się je od kupujących na podmianę. Tym sposobem do łubianek trafia najpierw agrest, później truskawki. Następnie wiśnie, a na koniec do fioletowych od brudu kobiałek pakowane są borówki. Z powodów higieny żywności jest to nie do zaakceptowania przez poważnych odbiorców. Żeby owoce spełniały wymagania dużych odbiorców, powinny być pakowane w nowe łubianki z łuszczki, ewentualnie w czyste łubianki plastikowe albo jednorazowe koszyczki tekturowe. W konfekcjonowaniu owoców miękkich sprawdzają się również plastikowe punetki o różnej pojemności, które są idealnym opakowaniem jednostkowym w sprzedaży detalicznej.  

2. Etykietowanie towaru

Coraz bardziej istotną kwestią w handlu jest bezpieczeństwo sprzedawanej żywności. Obecnie od osób sprzedających na rynkach hurtowych wymaga się jedynie umieszczenia w widocznym miejscu (np. na drzwiach samochodu) zbiorczych tablic identyfikacyjnych, ale nawet to nie wszędzie i nie przez wszystkich jest przestrzegane. Natomiast owoce w skrzynkach są już „anonimowe”.

Standardem powinien być obowiązek etykietowania owoców i warzyw w taki sposób, aby na każdym opakowaniu umieszczone były dane umożliwiające identyfikację jego pochodzenia, a więc w przypadku konieczności – prześledzenie drogi towaru od producenta do konsumenta.

Korzystnym efektem ubocznym etykietowania towaru mógłby być wzrost jakości sprzedawanych owoców – inaczej traktuje się towar, pod którym trzeba podpisać się własnym imieniem i nazwiskiem.

3. Jakość owoców

O parametrach owoców sprzedawanych na polskich rynkach hurtowych można by napisać książkę. Chociaż w ciągu ostatnich 10 lat naprawdę wiele się w tej kwestii zmieniło, wciąż znajdziemy w hurcie owoce fatalnej jakości, które nie spełniają wymagań stawianym owocom deserowym i powinny trafić do przetwórni. Można podać przykład jabłek, które powinny cechować się dostateczną jędrnością, wybarwieniem, brakiem defektów skórki, brakiem widocznych oznak chorób i żerowania szkodników, powinny być bez GPP i innych chorób fizjologicznych.

Poważnego odbiorcę interesują duże, jednolite partie owoców o wyrównanych parametrach jakościowych, odpowiednio wysortowanych oraz spakowanych tak, jak sobie tego życzy. Żeby znaleźć taki towar na rynku hurtowym, trzeba się naprawdę naszukać. Powiedzmy sobie to szczerze jako producenci – znaczna część sprzedawanych tam jabłek to po prostu szrot. Kto nie spotkał się z sytuacją, że na wierzchu układa się atrakcyjne, grube owoce, a na spód kładzie się źle wybarwioną drobnicę?

Kolejna kwestia dotyczy kalibru jabłek. Dużych odbiorców interesują owoce starannie przesortowane, w wąskim zakresie średnicy (np. 75 – 80 mm). Natomiast jabłka sprzedawane na rynkach hurtowych są bardziej „rozstrzelone” pod względem kalibru, a na dodatek na giełdach wielką popularnością cieszą się jabłka uznawane przez odbiorców za „przerosty” (> 90 - 95 mm).

4. Utrzymanie obiektów

Rzeczą nie do pomyślenia jest bałagan, który panuje na polskich rynkach hurtowych. Normą są sterty śmieci, rozwalonych opakowań, liści kapuścianych itp. Można zaplątać się w fruwające na wietrze folie. Co może sobie pomyśleć o takim miejscu osoba, która na przykład przyjedzie na giełdę z zagranicy?

Za utrzymanie porządku na placu targowym powinna być odpowiedzialna administracja rynku. Mimo że trwa handel, teren powinien być na bieżąco sprzątany w dzień i w nocy przez ekipę pracowników. Producenci, wjeżdżając na teren rynku z towarem i opłacając placowe, płacą nie tylko za miejsce, w którym mogą handlować, ale również za jego utrzymanie.

5. Raportowanie o cenach

Na rynkach hurtowych zatrudnieni są analitycy, którzy zbierają informacje o aktualnych cenach owoców i warzyw. Notowania upubliczniają w celach informacyjnych oraz przekazują je do Ministerstwa Rolnictwa, w którym prowadzone są statystyki. Bardzo często ukazane tam ceny nijak mają się do rzeczywistości z placu targowego.

Związane z tematem

Jak pozyskać i utrzymać stałych odbiorców na rynku hurtowym?

Czeka nas etykietowanie skrzynek na rynkach hurtowych?

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz